Cerkiew powstała w latach 1798–1806 z fundacji kniaziów lubyckich, potomków Wołochów Jakuba i Miczki, którzy w XV w. otrzymali od księcia Siemowita IV w tej wsi uprzywilejowane, dziedziczne kniaziostwo.
Cerkiew została uszkodzona w wyniku ostrzału artyleryjskiego czasie II wojny światowej w 1941 i spalona w 1944. Nieużywana, od tamtej pory ulegała dewastacji – zawaliła się kopuła i stropy. Obecnie świątynia jest w stanie ruiny.
Ekipa filmowa gościła w niej dwa razy: w styczniu 2017 r. i później latem. Właśnie za drugim razem nakręcono zapadającą w pamięć finałową scenę, która rozgrywa się w niezwykle malowniczych ruinach cerkwi. To właśnie one przyciągnęły na Lubelszczyznę filmowców.
Wśród lokalnych decydentów pojawił się nawet pomysł, by obiekt rozebrać. To, że do tego nie doszło, podobno jest zasługą znanego w całej okolicy, legendarnego doktora Janusza Petera. Lekarz znany był z pasji do zabytków. Jego kolekcja dała początek regionalnemu muzeum w Tomaszowie Lubelskim.
Ekipa „Zimnej wojny” wyczyściła spray ze ścian. Chociaż tam, gdzie nie sięgała kamera, bazgroły nadal można odnaleźć. Widoczny we wnętrzach fragment ikonostasu to element filmowej scenografii. Została do dziś. Ale malowidła na ścianach są oryginalne.
Właścicielem obiektu jest – proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Lubyczy Królewskiej.
Na cmentarzu znajdującym się przy cerkwi znajdują się stare, znacznie poniszczone kamienne nagrobki. Ostatnie wichury powaliły tam sporo drzew, niszcząc kolejne krzyże.
Świątynia została wzniesiona na miejscu dawniejszej drewnianej, która stała na cmentarzu kniaziów. Dokument z 4 kwietnia 1798 głosił, iż "uprzywilejowani Kniazie chcąc ku wiecznej Chwale Boga wymurować u siebie w Kniaztwie Lubickim Cerkiew na 1000 blizko Ludzi, obligują Pana Szymona Tarnawskiego architektę, żeby się tego Dzieła podjął".
Architekt przedstawił ostatecznie projekt okrągłej cerkwi na planie krzyża o kubaturze 700 łokci 2 i wysokości 45,5 łokcia. Uroczyste poświęcenie odbyło się 14 października 1806.
Cerkiew zdobiły polichromie autorstwa: Kunickiego, Skopowskiego wykonane w 1822 oraz artystów szkoły krakowskiej Monastyrskiego i Kopystańskiego namalowane w latach 60. XIX w. Resztki polichromii są jeszcze widoczne.
Cerkiew zdobiły polichromie autorstwa: Kunickiego, Skopowskiego wykonane w 1822 oraz artystów szkoły krakowskiej Monastyrskiego i Kopystańskiego namalowane w latach 60. XIX w. Resztki polichromii są jeszcze widoczne.
Resztki ikonostasu są elementem scenografii filmowej
We wnętrzu znajdował się ikonostas z XVIII w. z obrazem Jezusa Chrystusa namalowanym we włoskim stylu oraz ołtarze fundowane głównie przez Putkiewiczów, Putków, Łopuchów, Rałów. Od 1916 w cerkwi znajdowały się relikwie św. Paraskewy przywiezione z Rzymu przez Kazimierza Lubeckiego z matką Pauliną.
Polichromie są jak najbardziej autentyczne
Cerkiew została uszkodzona w wyniku ostrzału artyleryjskiego czasie II wojny światowej w 1941 i spalona w 1944. Nieużywana, od tamtej pory ulegała dewastacji – zawaliła się kopuła i stropy. Obecnie świątynia jest w stanie ruiny.
Ekipa filmowa gościła w niej dwa razy: w styczniu 2017 r. i później latem. Właśnie za drugim razem nakręcono zapadającą w pamięć finałową scenę, która rozgrywa się w niezwykle malowniczych ruinach cerkwi. To właśnie one przyciągnęły na Lubelszczyznę filmowców.
Reżyser Paweł Pawlikowski usłyszał o cerkwi od Mariusza Lewko, przewodniczącego rady miasta Lubyczy Królewskiej i historyka, który latem pomaga przy organizacji imprez kulturalnych w niedalekim Horyńcu. Reżyser przyjechał, zobaczył i zdecydował, że właśnie tu będzie kręcił.
Cerkiew św. Paraskewy w Kniaziach
Pobyt filmowców w Kniaziach miał być raczej trzymany w tajemnicy przed okolicznymi mieszkańcami, chociaż w końcu i tak nie dało się tego ukryć. Ekipa do jednej ze scen potrzebowała kur, więc musiała je pożyczyć od gospodarzy.
Cerkiew św. Paraskewy w Kniaziach
Greckokatolicka cerkiew w Kniaziach ucierpiała podczas II wojny światowej, ale jej stan na pewno nie był wtedy jeszcze katastrofalny. Nadal miała kopułę. Po wysiedleniu greckokatolickiej ludności przestała pełnić funkcje sakralne. Dawniej była parafią dla ponad 3 tys. wiernych. Po II wojnie po prostu stała i niszczała.
Cerkiew św. Paraskewy w Kniaziach
Wśród lokalnych decydentów pojawił się nawet pomysł, by obiekt rozebrać. To, że do tego nie doszło, podobno jest zasługą znanego w całej okolicy, legendarnego doktora Janusza Petera. Lekarz znany był z pasji do zabytków. Jego kolekcja dała początek regionalnemu muzeum w Tomaszowie Lubelskim.
Cerkiew św. Paraskewy w Kniaziach
Właścicielem obiektu jest – proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Lubyczy Królewskiej.
Dzwonnica parawanowa
Podejrzewam, że Kniazie to miejscowość często odwiedzana przez turystów, ale biorąc pod uwagę, że byliśmy tam w lutym, na dodatek o poranku i w środku tygodnia - to nie było tam żywego ducha. I właśnie w takiej wersji, bez ludzi, najlepiej ją zobaczyć.
Cerkwie w ruinie mają w sobie tego "ducha", który zdaje się błądzić wraz z wiatrem wśród ogołoconych ścian.
Wchodzenie do środka jest niebezpieczne, bo zawsze może na coś spaść na głowę, ale każdy robi to na własną odpowiedzialność.
Z pewnością warto tu przyjechać! W okolicy jest mnóstwo cerkwi - drewnianych, murowanych, w lepszym i gorszym stanie. Można samochodem, można rowerem, bo pieszo to są tutaj trochę za duże odległości.
Polecamy!
©Kasia Skóra
Photo by ©Kasia Skóra & ©Robert Jurczyk
źródła:
Piękna świątynia, serce płacze a rozum się buntuje że niszczeje.
OdpowiedzUsuń