/ Roztocze - dziennik z podróży - Magurskie wyprawy }

podróże, góry, fotografia

Roztocze - dziennik z podróży

Roztocze - dziennik z podróży
 Nigdy tego nie robiliśmy, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Z przykrością stwierdzamy, że Roztocza to my dopiero zasmakowaliśmy, a na większą ucztę trzeba poczekać. A apetyt rośnie! 
W tym tekście zaprezentujemy Wam nieco inne fotografie, które - mamy nadzieję pobudzą i Wasz apetyt, oraz wyobraźnię, bo będą czarno-białe. Wykonane zostały aparatem analogowym średnioformatowym. Jako że, jak wiadomo robienie zdjęć na kliszy nie pozwala na ,,pstrykanie" setek zdjęć, jak to zwykle dzieje się, kiedy mamy aparat cyfrowy, to są one bardziej uważne, statyczne, przemyślane.
Dlatego uchwyciły te najważniejsze i najciekawsze obiekty i fragmenty krajobrazu jakie spotkaliśmy na naszej drodze. 
Przed wyjazdem mieliśmy tylko z grubsza nakreślone co chcemy zobaczyć, nawet nie zarezerwowaliśmy noclegu, by móc zatrzymać się gdziekolwiek. 

O części miejsc, które zobaczycie poniżej pisaliśmy wcześniej. Więcej o danym miejscu po kliknięciu w nazwę miejscowości (link).


RADRUŻ (link)

Postanowiliśmy zakwaterować się w Horyńcu Zdroju. Wyruszyliśmy dość późno, więc na miejsce dotarliśmy wczesnym popołudniem. Przez wiele kilometrów ,,goniliśmy" burzę, aż wreszcie trafiliśmy w sam jej środek tuż przed Horyńcem. Kiedy przestało padać, a my zostawiliśmy bagaże w miejscu noclegu, wyruszyliśmy do oddalonej o kilka minut drogi od centrum Horyńca Zdroju miejscowości Radruż, by zobaczyć unikatową cerkiew wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
 
Cerkiew w Radrużu

Cmentarz - ten położony dalej od cerkwi

Niedaleko cerkwi - Radruż

Niestety nie dane nam było zabawić tu długo, ponieważ znów zbliżała się burza. Wsiadaliśmy do samochodu już w towarzystwie wielkich, ciężkich kropel deszczu, oraz grzmotów. 
Wracamy następnego dnia, aby zobaczyć wnętrze, które pierwszego dnia było już niedostępne do zwiedzania. Przy okazji dowiadujemy się, że w pobliżu jest jeszcze jedna cerkiew, więc i tam podjeżdżamy. 

Cerkiew w Radrużu 

NOWE BRUSNO (link)

Kolejny dzień po burzowej nocy wstaje i budzi nas poranne słońce. Wśród porannych mgieł docieramy do Nowego Brusna i łapiemy łagodne, ciepłe światło na zdjęciach. Prócz tego udaje nam się w obwoźnej piekarni kupić dwa cebularze - najlepsze śniadanie!

Poranne słońce w Nowym Bruśnie

Potem swoje kroki kierujemy w stronę kamieniołomu w Starym Bruśnie, bo skoro to tak ważny ośrodek kamieniarski na Roztoczu, to musimy zobaczyć skąd wzięło się tyle kamienia, że na każdym cmentarzu stoją setki charakterystycznych krzyży.

Po drodze chcą nas zjeść komary, ale walczymy dzielnie

Natomiast sam kamieniołom - lekkie rozczarowanie

Żeby nie wracać tą samą drogą z pomocą GPS-a wędrujemy w dół lasem, jakąś starą drogą. Mijamy bunkry Linii Mołotowa, parę potoków i docieramy do drogi. Kroki swe kierujemy teraz do dawnego dworu Starym Bruśnie. 

Staw 

W pobliżu dawnego dworu 

Dwór pięknie porośnięty winoroślą 

Krzyż na rozstaju dróg

STARE BRUSNO (link)

Po przyjemnym porannym chłodzie nie ma już śladu, upał daje się we znaki zwłaszcza, że przedzierając się przez las przemoczyliśmy buty do suchej nitki. Czas odszukać Stare Brusno, miejsce po nieistniejącej wsi. 

Krzyż w miejscu gdzie stała cerkiew

Droga przez wieś - Stare Brusno

To miejsce w pobliżu zejścia na cmentarz w Starym Bruśnie nazwaliśmy nieoficjalnie bramą Roztocza

Ja cyfrowo - Robert analogowo


HORYNIEC-ZDRÓJ

Wracamy do Horyńca, a skoro środek lata i długie dni, to zostaje nam jeszcze trochę czasu, żeby zobaczyć uzdrowisko, oraz tutejsze zabytki. To jedno z najspokojniejszych uzdrowisk jakie widzieliśmy. 

Budynek GOK - dawny teatr dworski 

Obecnie sanatorium BAJKA, a wcześniej pałac z pięknym ogrodem, który można podziwiać do dziś 

To zdjęcie wykonane w 2020 roku, aż trudno uwierzyć że się ostał taki ładny okaz


MONASTERZ (link)

Tuż za Werchratą zostawiamy samochód przy drodze leśnej i wyruszamy poszukiwać miejsca, gdzie znajdował się klasztor Bazylianów, oraz wieś. Teraz cały teren porasta las. 


Wiemy, że jesteśmy na dobrej drodze bo trafiamy na pierwszą kapliczkę. 


A po krótkiej chwili naszym oczom ukazuje się krzyż przydrożny. Cały czas idziemy delikatnie pod górkę, a na jej szczycie znajdował się klasztor. 

Krzyż przydrożny - Monasterz

Brodzimy w zielsku i pokrzywach po pas. Właśnie o to nam chodziło! Element odkrywania, poszukiwania - to lubimy najbardziej.

Na terenie klasztornym znajduje się cmentarz z I wojny światowej

Starą, zarośniętą drogą, a później przez łąkę docieramy do kaplicy odpustowej ,,Buczyna". 

Kaplica ,,Buczyna"

PRUSIE (link)

Zostało jeszcze sporo czasu tego dnia, więc zerkamy na mapę gdzie w pobliżu Werchraty można się jeszcze pobłąkać. Pada na wieś Prusie. 
Tu, niedaleko od granicy wioski są małe i bardzo klimatyczne. 

Cerkiew - Prusie

Tuż przy cerkwi piękny sad, jabłonie uginały się od owoców

Tam, na horyzoncie granica z Ukrainą

W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze przy krzyżu, który wyrasta z pola obsianego zbożem i przykuwa wzrok przejezdnych swoją bielą. 
Zboże po pas, idziemy koleiną żeby nie podeptać. 


Kolejny dzień. Nawalił hamulec w samochodzie, więc wypożyczamy rowery na cały dzień za zawrotną kwotę około 20 zł. Tereny wdzięczne do jazdy, bo mało górek, a jak już się jakaś przytrafi to bez problemu można ją pokonać. 
Jedziemy na Radruż, potem Green Velo do Huty Kryształowej.

HUTA KRYSZTAŁOWA

Przed wojną stał tu dwór z drewna modrzewiowego, prowadziła do niego aleja lipowa... Ale na zdjęciach zobaczycie starą gorzelnię z początku XX wieku, wpisaną na listę zabytków.



PODLESIE

Cmentarz ewangelicki tutaj? Ale skąd? Dlaczego?
Jedziemy tam, musimy to zobaczyć. No rzeczywiście. Spory cmentarz pełen różnorakich kamiennych krzyży, a na wszystkich niemieckie nazwiska. 
Podlesie dawniej nazywało się Reichau. W XVIII wieku w zaborze austriackim dokonywano kolonizacji józefińskiej i tak trafiło tu 91 Niemców. Słabo asymilowali się z miejscowymi z powodu innego wyznania i języka. Liczba ludności malała, aż wreszcie ostatni potomkowie kolonistów wyjechali stąd w czasie II wojny światowej. 



Żeby nie było zbyt łatwo zboczyliśmy z głównej drogi. Na Roztoczu białe, kamienne krzyże można spotkać dosłownie wszędzie. 

Krzyż przydrożny gdzieś po drodze

Samochód wraca od mechanika, więc po powrocie z rowerów pędzimy jeszcze do Dziewięcierza. 

DZIEWIĘCIERZ - MOCZARY

Do nieistniejącej cerkwi w przysiółku Moczary prowadziły monumentalne, obronne bramy w kamiennym ogrodzeniu. Resztki założenia robią ogromne wrażenie, a z rzeczy przyziemnych o tym, że  teren jest podmokły przekonaliśmy się na własnej skórze, kiedy zza tych murów zaatakowała nas armia komarów.


Dziewięcierz - Moczary

Dziewięcierz - Moczary

Obok cerkwiska znajduje się okazały cmentarz grekokatolicki, na której zobaczyć można cały przekrój bruśnieńskiej kamieniarki. 

Cmentarz Dziewięcierz - Moczary

PODEMSZCZYZNA

Docieramy tutaj, bo chcemy zobaczyć schron. Jest tu ich pełno w okolicy, ale ten znajduje się na jednym z dawnych cmentarzy. Krzyży na nim jakoś mało, pewnie dlatego, że posłużyły jako zabezpieczenie wewnętrzne ścian bunkru. Jak wejdziecie do środka, na pewno zobaczycie...

Bunkier w Podemszczyźnie

Kolejny dzień, ten ostatni przeznaczyliśmy na odwiedzenie kilku cerkwi. Oczywiście to zaledwie mały wycinek tego co można w okolicy zobaczyć.

WIELKIE OCZY

Sama nazwa przyciąga jak magnes. Pochodzi prawdopodobnie od istniejących tu dwóch stawów, przypominających oczy. Przed wojną było to wielokulturowe miasteczko. 
Do dzisiaj przetrwała schowana wśród zabudowy cerkiew - w remoncie, choć miejscowi mówią, że stoi on w miejscu od dawna, oraz synagoga pełniąca obecnie funkcję biblioteki. 


Cerkiew w Wielkich Oczach

Synagoga w Wielkich Oczach

ŻMIJOWISKA

Ruszamy w stronę granicy polsko-ukraińskej. Trochę nam zajęło znalezienie cerkwi. Znajduje się ona za ostatnimi zabudowaniami. Dotrzeć tam można polną drogą. Otoczona charakterystycznym wianuszkiem z drzew, z przylegającym zdewastowanym cmentarzem. Wszystko ogrodzone siatką i nawet wykoszone. 

Żmijowiska

Zdewastowany cmentarz - Żmijowiska

WÓLKA ŻMIJOWSKA

Nie prowadzi tu zbyt wiele dróg. Długi odcinek pokonujemy nie mijając niczego prócz drzew, zielska i chaszczy. Wreszcie mała wioseczka - około 20 mieszkańców. Najmniejsza wieś w gminie Wielkie Oczy. Na wzgórzu, wśród drzew drewniana, opuszczona cerkiew. 

Wólka Żmijowska


Tutaj za to w samym środku wsi, w pobliżu szkoły, niezabezpieczona, stoi zrujnowana cerkiew grekokatolicka pw. Opieki Matki Bożej. Cenne wyposażenie przeniesiono do Muzeum w Łańcucie, a reszta stoi i czeka na remont, który jakoś nie może się rozpocząć. 

Miękisz Stary - cerkiew

Wnętrze cerkwi w Miękiszu Starym

Napotkani, zagadnięci mieszkańcy mówią : ,,Panie, na co nam to?". 

Roztocze to ziemia naznaczona tragicznym losem wielu ludzi, wielu narodowości. Przesiedlenia, wysiedlenia, ucieczka, strach. Jedyne co nam pozostało to dbać o to, co zostało, by móc pokazać to naszym dzieciom i opowiedzieć o Polsce wielokulturowej, gdzie w zgodzie żyli z sobą Żydzi, Ukraińcy, Niemcy i Polacy. 







©Kasia Skóra

Zdjęcia autorstwa ©Robert Jurczyk.




1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe informacje. Myślę, że jak najbardziej bezpieczne jest korzystanie ze sprawdzonych informacji. Jeśli chodzi o nasz urlop to wybraliśmy Sardynię i właśnie na ich temat czytamy sobie na stronie https://sardynia.pl/ , a teraz jeszcze chętnie zerkną na Twojego bloga. Wiem, że można korzystać, można odpoczywać, no i można zwiedzać, także urlop na pewno nie będzie nudny. A jak jest u Was? Lubicie planować takie wyjazdy? Lubicie wyjeżdżać za granicę? Ja już mam nawet plany na przyszły rok, bo chcę wybrać się w fajne miejsce.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się nasz wpis - zostaw po sobie ślad :)
Dziękujemy za odwiedziny!

Polecamy

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazownictwa w Bóbrce

Tak się składa, że mieszkamy bardzo blisko najstarszej, nadal działającej kopalni ropy naftowej! Na tym terenie założono Muzeum Przemysłu Na...

Bottom Ad [Post Page]