Dawna wieś Balnica położona jest w gminie Komańcza w powiecie sanockim, niespełna 3 km na południe od Woli Michowej. W sezonie letnim można w jej pobliże dojechać kolejką leśna od Majdanu koło Cisnej. Drogą wzdłuż doliny od Woli Michowej prowadzi szlak turystyczny znakowany kolorem żółtymi aż do granicy ze Słowacją.
Początki Balnicy sięgają 1549 roku. Wówczas niejaki Iwan Steczowicz ze Stecza, syn kniazia z Woli Michowej, za zezwoleniem starosty sanockiego Piotra Zborowskiego, zaczął w lasach królewskich zasadzać wieś. Pierwotnie, od nazwy potoku, nad którym leżała, nazywała się Bannica. Dopiero znacznie później jej nazwa pojawiła się w obecnym brzmieniu. Wywodzi się prawdopodobnie od słowa bania, jakim dawniej określano słone źródła. Notatka z 1561 roku wspomina o 7 kmieciach gospodarujących na 5 łanach i nadal karczujących las.

Spotkaliśmy również orzechówkę która przez pewien czas towarzyszyła nam w wędrówce :) Jest to ptak dosyć skryty i rzadko widywany a nam udało się go poobserwować :)
Występuje głównie w Karpatach i Sudetach oraz w dużych lasach na Pomorzu. Żywi się głównie orzechami laskowymi a także nasionami drzew iglastych i owadami. Jest ptakiem objętym ścisłą ochroną gatunkową.
Początki Balnicy sięgają 1549 roku. Wówczas niejaki Iwan Steczowicz ze Stecza, syn kniazia z Woli Michowej, za zezwoleniem starosty sanockiego Piotra Zborowskiego, zaczął w lasach królewskich zasadzać wieś. Pierwotnie, od nazwy potoku, nad którym leżała, nazywała się Bannica. Dopiero znacznie później jej nazwa pojawiła się w obecnym brzmieniu. Wywodzi się prawdopodobnie od słowa bania, jakim dawniej określano słone źródła. Notatka z 1561 roku wspomina o 7 kmieciach gospodarujących na 5 łanach i nadal karczujących las.
Balnica była wsią łemkowska. Według spisu z 1921 roku liczyła 57 domów i 470 mieszkańców, w tym 426 grekokatolików, 33 rzymskokatolików i 11 wyznania mojżeszowego. We wsi była cerkiew parafialna, szkoła, tartak i młyn.
Wojna spowodowała zagładę Żydów, Polacy gdzieś się wynieśli, a większość Łemków wysiedlono wiosną 1946 roku na Ukrainę. Pozostałe 85 osób wywieziono na przełomie kwietnia i maja następnego roku na Ziemie Odzyskane w okolice Trzebiatowa. Opuszczone zabudowania zostały spalone przez UPA. Z pożogi ocalał tylko jeden dom i cerkiew. Po wysiedleniach wieś już się nie odrodziła. a jej grunty co najwyżej użytkowano jako pastwiska. Z czasem większość z nich zarosła lasem... Tylko na Strubiu, w dawnym budynku leśnictwa, mieszka rodzina państwa Judów. Prowadzą tu coś w rodzaju gospodarstwa agroturystycznego.
Na początku doliny stoi pomnik poświęcony kurierom ZWZ-AK którzy tędy przedostawali się na Węgry, o raz wszystkim którzy im pomagali .
Pomimo zniszczeń i upływu lat po wsi pozostało sporo śladów. Na jej północnym skraju, nieco ponad 1 km od leśniczówki , za potokiem po prawej stronie skrywa się w gęstwinie drzew stara kaplica otoczona kamiennym murkiem. Tablica przy drodze wskazuje miejsce położenia kaplicy. Prowadzi do niej wygodna, niedawno zbudowana ścieżka.
Kaplica położona nad cudownym źródełkiem istniała już w II połowie XIX wieku. Według miejscowej tradycji odprawiano w niej grekokatolickie nabożeństwa i święcono wodę w źródełku. Relacje mówią że miało to miejsce w święto Zesłania Ducha Świętego, kiedy to odbywała się procesja z miejscowej cerkwi do kaplicy.
Według legendy tutejsze źródło odkrył ślepy dziad, żebrzący po bieszczadzkich wioskach. Było to podczas wyjątkowo suchego lata, które dokuczliwie dawało się we znaki ludziom i zwierzętom. W czasie odpoczynku w Balnicy, dziad wytężonym słuchem namierzył szmer wody pod kamieniami. Odgarnął je i odkrył orzeźwiające źródło, którym zgasił pragnienie i obmył twarz. Niemal od razu odzyskał wzrok. Miejscowa ludność obok źródła postawiła kaplicę, zaś wodę zaczęto stosować na wszelkie choroby, szczególnie oczu i przeciw urokom. Kaplica dawała również schronienie podróżnym.
Kaplica została wyremontowana na przełomie XX i XXI wieku przez Stowarzyszenie "Magurycz", O.T.G Latarnia Wagabundy oraz wielu wolontariuszy.
W 2007 roku umieszczono w kaplicy ufundowaną przez leśników ikonę "Matki Boskiej Leśniej", dzieło bieszczadzkiego artysty Zdzisława Pękalskiego z Hoczwi.
Dalej w dolinie, na skarpie po lewej stronie drogi, widać żeliwny krzyż z 1898 roku umocowany na kamiennym cokole. Możemy na nim dostrzeć wyryte nazwiska: Iwan Uhal , Jewka Uhal.
Około 1,5 km od kaplicy w górę doliny znajduje się miejsce po cerkwi. Usytuowane jest na jej wschodnim , zalesionym zboczu, u wylotu dolinki bezimiennego potoczku, tak że trudno je dostrzec z drogi. Mieliśmy z tym spory problem ale w końcu nam się udało :) Na zdjęciach poniżej jest właśnie to skrzyżowanie leśnych dróg na którym należy skręcić w lewo by dotrzeć na cerkwisko i cmentarz :)

Przed laty stała tu greckokatolicka cerkiew parafialna pw. św, Michałą Archanioła zbudowana w 1856 roku. Była obiektem drewniano-murowanym. Obok cerkwi stała kamienna dzwonnica-brama z trzema dzwonami. Jeden z tych dzwonów, zakupiony w odlewni braci Felczyńskich w Przemyślu został zakopany w boisku jednej z chat. Wykopano go dopiero w roku 2006 i trafił do sanockiego skansenu.
Po wysiedleniach cerkiew rozbierano etapami. Elementy drewniane posłużyły do budowy stajni w Woli Michowej. Murowane przetrwały dłużej, ale dziś zachowała się tylko kamienna podmurówka i mur otaczający cały teren cerkwi i cmentarza.
Wiele z elementów wyposażenia trafiło prawdopodobnie do cerkwi w Telepovcach ( obecne Osadne). Znajduje się tam m.in. żyrandol z cerkwi w Balnicy. W balnickiej cerkwi znajdowała się również dużych rozmiarów Ewangelia, zdobiona srebrem i szlachetnymi kamieniami. W trakcie wysiedleń w 1947 roku przewieziona na Pomorze przez Hryhorija Steca, prowizora cerkiewnego. Do roku 1982 znajdowała się w prawosławnej a następnie grekokatolickiej cerkwi w Trzebiatowie, kiedy to została skradziona.
Tu gdzie była cerkiew stoi żelazny krzyż ...
Na cmentarzu zachowało się jeszcze 6 kamiennych nagrobków. Cerkwisko i cmentarz uporządkowano społecznym wysiłkiem w 1995 roku. Obecnie znów niestety zaczyna zarastać :(
Idąc nadal w górę doliny mijamy po lewej stronie żeliwny, przydrożny krzyż.
Droga przez tereny dawnej wsi Balnica...
Występuje głównie w Karpatach i Sudetach oraz w dużych lasach na Pomorzu. Żywi się głównie orzechami laskowymi a także nasionami drzew iglastych i owadami. Jest ptakiem objętym ścisłą ochroną gatunkową.
Jedna z niewielu łąk które nie zostały zalesione. Leśnictwo ją wykasza bym mieć zapasy pokarmu na zimę dla zwierząt. A w tle ambona myśliwska...
Ostatnim obiektem do którego dotarliśmy w Balnicy był krzyż pańszczyźniany. Dotrzeć tutaj nie jest łatwo bo oznakowanie w tym miejscu jest kiepskie wiec mapa się na pewno przyda. Należy w górnej części doliny skręcić w prawo w drogę leśna która przegrodzona jest szlabanem, patrz zdjęcie poniżej :)
Następnie idziemy kilkaset metrów rzadko uczęszczaną leśną drogą.
Krzyż na "grobie pańszczyzny" postawiono w 1848 roku. Nie przetrwał on jednak działań I wojny światowej. Stojący dziś w tym miejscu 4-metrowy krzyż kamienny pochodzi z późniejszego okresu i ufundowany został przez mieszkańca wsi za szczęśliwy powrót z emigracji zarobkowej. Odrestaurowany został w 1995 roku.
Przez Balnicę przebiega "Międzynarodowa leśna ścieżka dydaktyczna Udava-Solinka". Na odcinku około 7 km ustawiono kilkanaście tablic informacyjnych poświęconych różnym zagadnieniom gospodarki leśnej, przyrody oraz historii. Wzdłuż trasy wędrówki często natrafiamy na miejsca gdzie trwa tzw. przebudowa drzewostanów na gruntach porolnych. Więcej informacji na stronie : www.zielonepodkarpacie.pl
Zapraszamy w ten zakątek wszystkich turystów którzy chcą poznać tragiczną historię Bieszczad i ich mieszkańców, poobcować z przyrodą w ciszy i spokoju bez tłumów ludzi :)
Kamil
Źródła:
"Krajobrazy nieistniejących wsi" Stanisław Kłos
www.fotopolska.eu
Świetny opis. Orzechówki pozazdrościć. Warto by tam z wykaszarką się przespacerować, Ale to chyba teren leśników i myślę że oni o to miejsce dbają, na miarę swoich możliwości.
OdpowiedzUsuńLeśnicy dbają tylko o drewno, które tam leży :) Jest pięknie wymalowane sprayem, żeby też nic nie zginęło. Jak raz wytyczono i namalowano ścieżkę tak po dziś dzień nikt jej niestety nie odnowił, kołki na których były znaczki połamały się. Najtrudniej odnaleźć krzyż pańszczyźniany - myślę że niewiele osób tam dociera...
UsuńPS. Pozwolę sobie wysłać na Twojego maila zdjęcie pewnej gąsienicy, może pomożesz nam rozszyfrować co to za bestia? :)
A to nie ładnie z ich strony - no cóż jak wszędzie zdarzają się pośród ludzi i ... ludziska ;-).
UsuńSzkoda że od czasów ożenku straciłem powiązania z grupami takimi jak stowarzyszenie Magurycz - bo coś może dało by się zorganizować - ale jak mówi Pismo Święte - nie będziesz dwóm panom służył - żona albo koledzy... Jak zapewne się domyślacie wybrałem żonę.
ten "kwiatek" na szczycie to pozostałosci po układzie napędowym do ruskiej "katiuszy"
Usuń