/ W Bieszczadzkim Worku - Bukowiec - Magurskie wyprawy }

podróże, góry, fotografia

W Bieszczadzkim Worku - Bukowiec

W Bieszczadzkim Worku - Bukowiec
Wieś Bukowiec była lokowana na prawie wołoskim przez Kmitów z Leska prawdopodobnie po 1533 roku. Wraz z sąsiednią Beniową stanowiła jeden majątek. Poczynając od XVII wieku wieś kilkakrotnie zmieniała właścicieli.

W 1868 roku powierzchnia wsi wynosiła 2173 hektary, z czego ponad 51 % zajmowały lasy. Mieszkańcy wsi zajmowali się głównie hodowlą zwierząt i uprawą roli. Lasy jodłowo - świerkowe w niższych położeniach eksploatowano dość intensywnie, pozyskiwane w ten sposób drewno było zwożone do dwóch tartaków wodnych.

W XIX wieku istniała tutaj potasznia, tartaki i młyny wodne.




Potasznia (potażarnia), czyli wytwórnia potażu

Potaż to zanieczyszczona postać węglanu potasu, powstająca poprzez przepłukiwanie wodą popiołu pochodzącego ze spalania węgla drzewnego.
Po odparowaniu otrzymanego roztworu powstawał potaż. Surowiec ten był niegdyś stosowany do produkcji mydła, wyrobów ceramicznych, szkła, oraz do bielenia tkanin.
Stosowanie tej prymitywnej metody prowadziło do niszczenia ogromnych połaci lasów. Niemniej jednak zakład ten prosperował dobrze, przynosił zyski i działał jeszcze w XX wieku.

Kadź używana do ługowania potażu - Bukowiec

Stara żeliwna kadź z dawnej potaszni, używana do ługowania potażu stoi obecnie przy rozwidleniu drógdo Beniowej i na Sianki. Została przyciągnięta z terenu dawnego zakładu produkującego potaż (nie znajdował się w tym miejscu).
Podobno oddział UPA używał jej do gotowania zupy.


Beczkarnia

Przełomowym momentem w historii wsi było wybudowanie na początku XX wieku (1904-1906) linii kolejowej Użhorod - Sianki - Sambor.W dolinie górnego Sanu powstało wówczas kilka dużych tartaków parowych. Nowymi właścicielami Bukowca i Beniowej była od 1903 roku spółka Rubinstein & Frommer . Posiadali oni tartaki w Beniowej i Sokolikach Górskich, oraz zakład do maszynowego rozdrabniania i wiązania drewna opałowego i bukowego, który znajdował się na miejscu dawnej potażarni. W samym Bukowcu zbudowano zakład produkcji beczek o nazwie ,,Folwark Beczkarnia".
Te dwa miejsca połączyła linia kolejki wąskotorowej. Ślady torowisk widoczne są podobno na dnie doliny do dzisiaj.


Te duże jak na tamte czasy zakłady zatrudniały około 500 osób. Na terenie folwarku funkcjonowała również karczma, piekarnia i browar.
W okresie międzywojennym  beczkarnia i tartaki prosperowały dobrze, ale podobnie jak większość podobnych zakładów w okolicy upadły na początku lat trzydziestych, podczas wielkiego światowego kryzysu gospodarczego.


I wojna światowa

Podczas pierwszej wojny światowej, na przełomie 1914 i 1915 roku w rejonie Przełęczy Użockiej toczyły się ciężkie walki pomiędzy wojskami austriackimi a rosyjskimi. Broniąca przełęczy armia austriacka odniosła poważne straty. Poległych wówczas żołnierzy pochowano między innymi w pobliżu cerkwi w Bukowcu, w 12 zbiorowych mogiłach.


Wiem, że pewnie trudno Wam uwierzyć, że to cmentarz. Zdjęcie tego nie oddaje, ale autentycznie znajduje się tam 12 kopców, w dwóch rzędach. Dookoła rosną świerki. Traficie tam za znakami zielonymi, takimi jak na słupku poniżej. Później drogowskazy zaprowadzą Was w to miejsce.


Cerkwisko i cmentarz

Pierwsza świątynia w tym miejscu została zbudowana w 1824 roku. Ta drewniana cerkiew nosiła wezwanie Objawienia Pańskiego. Była to budowlaw stylu cerkwi bojkowskich, na planie podłużnym.
Właściciele wsi spółka Rubinstein & Frommer ufundowała w 1910 roku budowę nowej cerkwi.

Drogowskaz przy cerkwisku

Bardzo dobrze zachowała się podmurówka cerkwi, niestety trudno ją sfotografować, bo jest dość ,,ciasno" ogrodzona...
Biorąc pod uwagę, że często odwiedzamy takie miejsca, musimy stwierdzić, że to jest dobrze zachowane.


W maju 2013 roku Stowarzyszenie ,,Magurycz" ustawiło tu wyremontowane wcześniej krzyże pochodzące ze spalonej 2 czerwca 1946 roku cerkwi pw. Objawienia Pańskiego.
Dodatkowo Szymon Modrzejewski umieścił na trzech kamieniach stanowiących podstawę krzyży trzy daty: budowy cerkwi, jej spalenia oraz ponownego umieszczenia krzyży na cerkwisku.


Dalej idziemy w stronę cmentarza. Niegdyś okalały go stare świerki. Zostały wycięte w czasie ,,sprzątania" terenu po dawnych, bojkowskich mieszkańcach. W latach 80-tych teren zrównano z ziemią przy użyciu materiałów wybuchowych. Dlatego też nie znajdziecie tu pozostałości domów - podmurówek, piwnic...
Można tu zobaczyć jeden krzyż przydrożny, stoi przy drodze na Beniową...

Krzyż przydrożny w Bukowcu

W owym czasie, w latach 80-tych wycięto również stare świerki rosnące wokół obu cmentarzy.


Cmentarz znajduje się 100 metrów od cerkwiska. Rozciąga się stamtąd piękny widok na połoniny.
Znajdziemy tu tylko jeden kompletny nagrobek. Jedyna zachowana inskrypcja brzmi:  FT 1906.



FT 1906 - jedyna resztka inskrypcji na cmentarzu w Bukowcu
Cmentarz był odnowiony w 1990 roku podczas obozu organizowanego przez Społeczną Komisję Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej z Warszawy.



W 1943 roku Bukowiec zamieszkiwany był przez 529 osób, istniały 124 domy mieszkalne. Po 1944 roku, kiedy te tereny nominalnie należały do Rzeczpospolitej, kontrolowały je oddziały UPA i armii sowieckiej. W ramach represji, 2 czerwca 1946 roku miejscowość Bukowiec została wysiedlona, za radziecką granicę. Całą zabudowę, wraz z cerkwią spalono... jak to miało miejsce w wielu innych bieszczadzkich wioskach.


Teren dawnej wsi opustoszał na blisko 20 lat. Brak dróg dojazdowych ograniczał jakąkolwiek działalność. Dopiero pod koniec lat 60-tych rozpoczęto pozyskiwanie drewna w tym rejonie. Dopiero w roku 1975 wybudowano tu drogę, którą do dziś możemy tu dotrzeć.
Od lat 90-tych tereny wsi Bukowiec znajdują się w granicach Bieszczadzkiego parku Narodowego.

Co to oznacza?

A no tyle, że Bukowiec to ,,koniec świata", ale jest droga. A jak jest droga to są samochody...
Kocie łby na owej drodze sprawiają, że auto swoimi pojękiwaniami błaga o litość... każde auto!b Jedynie terenówki jadą tutaj dobre 50 km/h.
A na parkingu? Peeełno samochodów wszelkiej marki, w każdym wieku. Na parkingu budka - bo Park, to oczywiste że trzeba zapłacić za postój w tym pięknym miejscu. Więc po horrorze związanym z dojazdem wyciągacie 16 zł i płacicie Parkowi za tę niesamowitą przygodę.
Wszyscy wysiadają z aut, płacą za parking, potem płacą za to żeby pochodzić po terenie Parku - kolejne 8 zł od osoby.
Teraz wszyscy idą do Beniowej. Po co? A bo wielka lipa tam stoi, bo ryba na kamieniu, bo granica z Ukrainą w zasięgu wzroku i nawet ichniejsze pociągi widać sunące po wiekowym torowisku... inni pędzą w tamtą stronę do źródeł Sanu. Usłyszysz od nich tylko że trza szybko, bo daleko - i znikają.
A my?
Zostawiamy za sobą cały ten zgiełk, ten hałaśliwy parking i udajemy się w stronę cerkwiska oraz cmentarza w Bukowcu. W drodze powrotnej spotykamy dwójkę ludzi. Tu dociera pewnie co 20 turysta, i to nie wiem czy nie przesadziłam ...
Znaleźliśmy tu trochę ciszy i spokoju, wytchnienia.

 Apel!




Widzicie tę małą, leżącą na drodze biedę? Spotkała go krzywda ze strony ludzi... Ktoś rzucił mu jedzenie.
Ten młodzieniec nigdy nie nauczy się polować. Rankiem, kiedy parkowcy otwierają budkę z pamiątkami, on już czeka na drodze w stronę Beniowej (to tam zmierza większość turystów) i czeka... aż ktoś mu coś rzuci.
To przykre, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Tatrzańskim Parku Narodowym. Tamtejszy jeleń nie bał się ludzi, bo dawali mu jedzenie. Na końcu okazało się, że ten ,,człowiek", któremu ufał, na którego czekał po prostu go ustrzelił. Jeleń padł ofiarą kłusowników.


Znajdziecie w Internecie także zdjęcia bieszczadzkiej łani, która nie boi się i je ludziom z ręki przy szlaku. Aż boję się pomyśleć jaka czeka ją przyszłość...
Bo ten lisek pewnie zdechnie z głodu.
Dlatego bardzo Was proszę, nie dokarmiajcie dzikich zwierząt! Może zrobicie fajne zdjęcie, jak takowe je Wam z ręki, ale na dłuższą metę ono nie poradzi sobie bez pomocy człowieka.
Jedyna reakcja Parku, to przyklejenie na parkingu kartki "Zakaz karmienia lisa, bo nie nauczy się polować".
Czy słuszna?




Poprzedni artykuł : Magia Bieszczadów - Krywe nad Sanem

Następny artykuł: W Bieszczadzkim Worku - Beniowa





©Kasia Skóra






1 komentarz:

  1. Ładnie napisane.
    Ale wiesz, na Orlej w rejonie Zawratu spotkasz Kruka, co robi? Sępi. Na Skalnatym Plesie na Słowacji spotkasz też lisa i ten lis... zgadłaś! Sępi!
    Synantropia, po prostu trzeba strzelać do kłusowników i faktycznie nie karmić "słodziaków". A właśnie na mierzei wiślanej to całe stada dzików żyją głównie z żebraniny pośród urlopowiczów.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się nasz wpis - zostaw po sobie ślad :)
Dziękujemy za odwiedziny!

Polecamy

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazownictwa w Bóbrce

Tak się składa, że mieszkamy bardzo blisko najstarszej, nadal działającej kopalni ropy naftowej! Na tym terenie założono Muzeum Przemysłu Na...

Bottom Ad [Post Page]