/ Magia Bieszczadów - Krywe nad Sanem - Magurskie wyprawy }

podróże, góry, fotografia

Magia Bieszczadów - Krywe nad Sanem

Magia Bieszczadów - Krywe nad Sanem
Nazwa wsi Krywe (Krzywe) odzwierciedla ukształtowanie doliny. Jest to, a raczej była to dość nietypowo ukształtowana wioska. Dwa niewielkie potoki spływające z gór, wpadające do Sanu oplatały łagodny grzbiet. Na nim stała cerkiew, a zabudowa ciągnęła się  w zachodniej części doliny, wzdłuż potoku Krywiec. 


W XVI wieku teren ten należał do rodziny Kmitów. Pierwsza wzmianka o wsi pochodzi z 1526 roku. W kolejnym stuleciu Panem był tu Andrzej Boguski, który nie był dobrym właścicielem, znany był z tego, że twardą ręką rządził podległymi mu wsiami. Dlatego też w 1630 roku poddani z Zatwarnicy i Hulskiego napadli na jego dwór. Poranili sługów, a posiadłość ograbili.


Dobre czasy dla wsi Krywe nastały na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy to dobra wioski znalazły się w posiadaniu rodziny Łężyńskich. Szczególnie zasłużony był Feliks Łężański, za czasów którego tutejszy dwór osiągnął prawdziwy rozkwit. Otaczał go piękny park, oraz rozległe ogrody.
Za jego panowania wybudowano tutejszą cerkiew, a w plebanii funkcjonowała szkoła parafialna.



Zabudowania dworskie znajdowały się w północnej części wsi, pomiędzy Sanem a drogą Hulskie - Tworylne. Sam dwór stał ponad drogą na grzbiecie wzgórza Diłok. Ponoć można znaleźć jego pozostałości w terenie, ale postanowiliśmy nie szukać ich podczas tej wyprawy. Wszystko jest o tej porze roku potwornie zarośnięte! Błądzilibyśmy w zaroślach jak dzieci we mgle...
Nie znalazł się już w późniejszej historii Krywego tak dobry gospodarz. Kolejny właściciel rozparcelował znaczną część dóbr i sprzedał okolicznym chłopom.

Widok spod cerkwiska w stronę Sanu

Majątek Krywego po sprzedaży większości gruntów wkrótce zaczął stanowić głównie obszary leśne. W 1935 roku nabyła go firma ,,Pilak", która zbudowała w pobliżu dworu tartak parowy. Po wysiedleniach wszystkie grunty przeszły w posiadanie Skarbu Państwa. 


W 1931 roku wieś Krywe liczyła 597 mieszkańców, oraz 82 domy. Położenie miejscowości z dala od większych wsi, czy miast doprowadziła do wykształcenia się w tym miejscu oryginalnej kultury materialnej i duchowej.
Ciekawostką jest że w tej liczącej przecież niespełna 600 mieszkańców, prawie połowa nosiła nazwisko Wajda.
Po wybuchu wojny, granicę między ZSRR a Niemcami wyznaczono na Sanie, przecięło to Krywe na dwie części. Po zakończeniu wojny część południowa wróciła do Polski, a północna została w ZSRR...


Jan Falkowski, który wraz z Bazylim Pasznyckim prowadzili badania w tym terenie (efektem było wydanie książki pt. ,,Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim") zaliczyli Krywe do strefy przejściowej między Bojkami i Łemkami. Falkowski był profesorem językoznawstwa, więc ich osąd opierał się głównie na ocenie dialektu, jakim posługiwali się miejscowi.
Podczas swojej wędrówki rozpytywali ludzi o ich zwyczaje, przyglądali się jak uprawiają ziemię, czym poza rolnictwem się trudnią... Zanotowali także przezwiska jakie zasłyszeli w Krywem. Odsyłam do lektury tej książki :)


Ruiny cerkwi

Cerkiew grekokatolicka w Krywem była prawdopodobnie trzecią z kolei cerkwią postawioną w tym miejscu. Ta, której malownicze ruiny wznoszące się na wzgórzu Diłok możemy podziwiać do dziś została wybudowana w 1842 roku.


Znajdująca się tuż obok dzwonnica parawanowa została zbudowana prawdopodobnie po roku 1852.
Co ciekawe, mimo iż cerkiew pw. św. Paraskewii znajduje się w totalnej ruinie to są to najlepiej zachowane ruiny cerkiewne w całych Bieszczadach.


W 2012 roku Gmina Lutowiska pozyskała środki na podratowanie ruin. Uzupełniono łuki nad oknami (widać to na zdjęciu powyżej). Zabezpieczono także mury przed działaniem czynników atmosferycznych, które sprawiały, że mur w górnych częściach rozpadał się.



Dzwonnica




Cmentarz 

Cmentarz łącznie zajmował powierzchnię 28 arów, nie wiem czy potraficie to sobie wyobrazić. Dziś cmentarz to myślę 1/10 tej wielkości, która była przed wojną...
Po 1947 roku cmentarz został zdewastowany. Zachowało się kilka nagrobków. Przyjeżdżają tu dawni mieszkańcy, modlą się przy tym co pozostało. Próbuję choć chyba nie potrafię wyobrazić sobie żalu, który rośnie w ich sercach, gdy widzą to jak niewiele zostało.



Nagrobek Julii Pisarczuk, krzyż jest na swoim miejscu, wcześniej był przybity do ściany ruin cerkwii

Na drzewie...

Od 1977 roku obowiązywała spolszczona nazwa wsi, czyli Krzywe. W wyniku referendum przeprowadzonego w 2005 roku 100 % mieszkańców opowiedziało się za powrotem do nazwy pierwotnej - Krywe.
Wśród dwóch (!) osób, które podjęły tę decyzję była Antonina Majsterek, drugą osobą był jej mąż - jedyni mieszkańcy wsi...

Pechowe Krywe 

To oni 13 sierpnia 2011 roku wzięli ślub w ruinach cerkwi w Krywem...
Ich szczęście niestety nie trwało długo. Antonina zginęła w wypadku w 2015 roku...

Tych dwoje ludzi, którzy zdecydowali się żyć z dala od cywilizacji, prowadzili w Krywem agroturystykę ,,U Tośki". Czy nadal funkcjonuje? Nie wiem. 

Tu mieszkali, tu brali ślub, tutaj spoczęła... Antonina Majsterek

My oczywiście ambitnie zostawiliśmy samochód w Zatwarnicy, przy kościele, resztę trasy zamierzaliśmy pokonać pieszo. Raz po raz śmigały koło nas samochody... Ale nic, idziemy niestrudzenie. Wreszcie zatrzymuje się jedno rozklekotane auto:
-,,Idziecie do Krywego" - słyszymy od kierowcy.
-,,Ano, do Krywego" - odpowiadamy.
-,,Wsiadajcie, to jeszcze kawał drogi" - mówią nam Panowie. 
W samochodzie wdajemy się z nimi w rozmowę. Okazuje się, że odbudowują Bazę Naukową Akademii Medycznej z Lublina, która... spłonęła w ubiegłym roku.


Wiadomo, że w takim miejscu, z dala od cywilizacji, zanim przyjechała straż pożarna, to budynek spłonął doszczętnie. Budowę zaczynają od zera. 
A tak na przyszłość będziemy wiedzieć, że można dojechać znacznie dalej, co prawda drogą kamienistą, ale można przejechać przez całe Hulskie. Ostatni, widokowy fragment drogi na piechotę to czysta przyjemność ;)

Jeśli chcecie dotrzeć do ruin cerkwi od strony północnej latem, to przygotujcie się na trawy sięgające ponad głowę, dużo tarniny, pełzające węże... no i kładka.



Wygnani w akcji ,,Wisła"

Jestem świeżo po lekturze książki Krzysztofa Potaczały pt. ,,Zostały tylko kamienie". Poruszyła mnie do głębi, pewnie pozwolę sobie także opowiedzieć Wam o tej pozycji w osobnym artykule, jednak chciałam przytoczyć kilka fragmentów, relacji mieszkańców Krywego z okresu wysiedleń.



Z relacji Ewy Sołycia, z domu Mastyła:

,,Mastyłowie mieszkali w środku wsi. Przez jakiś czas było ich ośmioro, lecz dwoje malców szybko odeszło. Kiedy przegląda się przedwojenny wykaz zmarłych w Krywem, widać, jak często dzieci kosiła śmierć. Z resztą nie tylko tu, także w innych górskich wioskach. Nie umierały z niedożywienia, lecz z chorób, na które nie znano leku. (...)
Mawiano tu i tam, że ziemia w Bieszczadach nędzna, glina i kamień, a to przecież wierutna bzdura - tłumaczy. Sialiśmy [zboże], sadziliśmy buraki, ziemniaki, cebulę, marchew. Po zbiorach wszystko z powodzeniem wystarczało do przednówka, a nawet dłużej. (...)
Jeżeli już o biedzie - widoczna była bardziej w zabudowie. Cerkiew, owszem, niczego sobie, murowana, ale reszta - drewno i słoma. A zamiast podłogi klepisko. (...) Naród był ciemny, niedouczony, a wszelkie nowości przejmowano z rezerwą. (...)
Podobnie rzecz się miała z kominami. Mało komu przychodziło do głowy, że byłoby lepiej, gdyby dym ulatywał na zewnątrz chyży. Tymczasem ludzie mieszkali przeważnie w chatach kurnych. "


Droga do Krywego przez Ryli 


Pierwsze wysiedlenia na sowiecką Ukrainę w relacji Anny Wajdy:

,,Wojsko polskie przychodziło do Krywego kilkakrotnie. Żołnierze wchodzili do chat, ale gdy widzieli, że są tylko kobiety i dzieci, to szli dalej. Naso ojcowie, mężowie i bracia siedzieli wtedy w lesie. Taki był nasz sposób na uniknięcie wysiedlenia. 
Tamtego czerwcowego dnia miało być podobnie. Gdy zbrojni z orzełkami na czapkach szli od Zatwarnicy, czujki ukraińskich cywilów rozgłaszały mieszkańcom, że trzeba uchodzić w zieloną gęstwinę, między świerki i buki. Bez matek i dzieci, bo tych wojskowi nie ruszą.
Jakże się pomyliliśmy. Wygnali nas z domów niczym bydło, a kto się opierał, tego bito (...). Nie zważano na starców ani matki; lament niósł się po całej dolinie, a żołnierze krzyczeli, że muszą nas wywieźć, bo wszyscy jesteśmy banderowcami. 
Gdy jedni wojacy wyrzucali ludzi z chałup na podwórza, inni przeszukiwali zarośla nad Sanem i brzegi lasów. Większość naszych udało im się zlokalizować i spędzić razem z bydłem do wioski. (...)
Na stacji w Ustrzykach Dolnych Wajdowie koczowali sześć dni. 
26 czerwca 1946 roku osiemnaście rodzin odjechało w głąb Kraju Rad."



Dalej:

,,Inni zdołali przetrwać w lesie, lub zmyślnych kryjówkach. Wasyl Mastyła wlazł do gnojownika; siedział tam trzy doby, mając przed sobą jedynie wąski lufcik, przez który docierało powietrze. nocami wtajemniczeni dostarczali mu jedzenie. 
Kiedy już nie mógł wytrzymać, podczołgał się do cerkwi, a potem wspiął po stromych schodach aż do kopuły. Tam dołączył do ojca. Ewa donosiła im ukradkiem pożywienie i zabierała wiadro z fekaliami. Najbardziej bała się, że wpadnie z bliskimi w łapy wojska, gdy otwierała drzwi do cerkwi. Przeraźliwie skrzypiały w zawiasach, a zdradliwy dźwięk niósł się nocą po całej nadsańskiej dolinie. 
Potem mówili, że czuwała nad nimi święta Paraskewa, patronka świątyni. (...)



Wysiedlenia w ramach akcji ,,Wisła" w opowieści Ewy Sołycia (Mastyła):

,,(...)Usłyszeliśmy, że to nasz ostatni dzień w Krywem. I żeby się nie opierać, bo opór będzie karany. (...) Zaczęli wysiedlać od górnego końca wsi, więc mieliśmy trochę więcej czasu na spakowanie. Kobiety rzuciły się miesić ciasto i piec chleb. Mężczyźni wywlekali z obór zwierzęta i sprzęty rolnicze, czasami pomagali im w tym żołnierze. (...)
Gdy już rodzina stała na zewnątrz, a to co wyniesiono z domu i stodoły, leżało na wozach - padł rozkaz palenia gospodarstwa. Naraz płonęły domy, obory, stajni, drwutnie."

Cytowane fragmenty pochodzą z książki Krzysztofa Potaczały pt. ,,Zostały tylko kamienie". Mam nadzieję, że uda mi się zachęcić Was do kupną lub wypożyczenia tej książki.


Uważam, że Krywe jest absolutnie magicznym miejscem. Stojąc tam, na górce, przy ruinach cerkwi, widząc tę przestrzeń - pustą - w której niegdyś tętniło życie...
Myślę, że w momencie, kiedy poczytacie trochę relacji dawnych mieszkańców, łatwiej sobie tych ludzi, którzy tam mieszkali wyobrazić, zmaterializować. Wszystko staje się bardziej realne.
Dlatego na wyjazd w Bieszczady polecam książki, takie jak wspomniana przeze mnie powyżej.


Na urlopie nagraliśmy kilka krótkich filmików - zapraszamy :)




©Kasia Skóra




Źródła:

www.twojebieszczady.net - polecam Wam gorąco odwiedziny na tej stronie, znajdziecie tam zdjęcia z Krywego z różnych lat, można zobaczyć co i jak się tam zmieniało

www.lutowiska.pl - stąd pochodzi mapka historyczna

Krzysztof Potaczała ,,Zostały tyko kamienie. Akcja ,,Wisła": wygnania i powroty" wyd. Prószyński i S-ka

9 komentarzy:

  1. Moje ukochane Krywe w 1938 r. miało 1060 mieszkańców . Przekaz o wsi zadowalający i prawdziwy , dziękuję za fotografię kapliczki , tylko dlaczego nie pokazała Pani pamiątkowego krzyża o postawienie którego walczyliśmy 7 lat ( słownie - siedem ) , który poświęcony jest byłym mieszkańcom wsi Krywe nad Sanem spoczywającym na tym cmentarzu jak również , pamięci okolicznych nieistniejących wsi bieszczadzkich , które zostały zniszczone i wysiedlone podczas " Akcji Wisła " w 1947 r. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za w dość wyczerpujące info zawarte w Pani pracy . Do zobaczenia w Krywe nad Sanem !

    OdpowiedzUsuń
  2. I moje równiez. Pozdrawiam!
    Do pobaczenja!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie napisane, miejsce rzeczywiście ma swoją magię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkałem u Państwa Majsterek, jadłem kozinę przygotowana przez Panią Tosię, przykro,że jej niema.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest to przepiękne miejsce na tej ziemi.Te okazałe piękne lipy były świadkiem ludzkich tragedii.Na chwilę obecną to już niestety nieliczni mogą potwierdzić co naprawdę tam się działo.A działo się na pewno bardzo dużo, z relacji moich rodziców ,którzy się tam urodzili w chwili przymusowej wycieczki na ziemie odzyskane mieli po 17 lat .Znałem to miejsce tylko z opowieści ,rodzice opowiadali o przepięknych połoninach,cudownych widokach,wspólnych pracach polowych i wzajemnej pomocy między sąsiedzkiej,bez podziałów narodowościowych ,szacunek dla świąt.Postanowiliśmy założyć Stowarzyszenie Beskidzki Trakt i czynimy starania ażeby ożywić to miejsce i coś zostawić dla następnych pokoleń. Zwracamy się do ludzi dobrej woli,którzy są chętni do kontaktu z nami wspólnymi siłami jesteśmy zrobić znacznie więcej .Mój nr.tel.600350394.Zapraszamy.Beskidzki Trakt .traktbeskidzki@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż... mogły oddziały banderowców nie zabijać Polaków to i by nie było akcji wysiedleń. Nie ma co teraz ich żałować. Żałujmy raczej niewinnie zabitych przez nich Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja widzę związek przyczynowo-skutkowy miedzy akcją „Wisła” o mordowaniem niewinnych ludzi przez rezunów z UPA i OUN, ..kto sieje wiatr tez zbiera burzę...

    OdpowiedzUsuń
  8. W 2019 roku 🙂

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się nasz wpis - zostaw po sobie ślad :)
Dziękujemy za odwiedziny!

Polecamy

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazownictwa w Bóbrce

Tak się składa, że mieszkamy bardzo blisko najstarszej, nadal działającej kopalni ropy naftowej! Na tym terenie założono Muzeum Przemysłu Na...

Bottom Ad [Post Page]