/ ,,Łemkowszczyzna. Od Jaworek do Komańczy" wyd. Libra - recenzja - Magurskie wyprawy }

podróże, góry, fotografia

,,Łemkowszczyzna. Od Jaworek do Komańczy" wyd. Libra - recenzja

,,Łemkowszczyzna. Od Jaworek do Komańczy" wyd. Libra - recenzja
Molem książkowym jestem od dziecka. Kiedy większość moich rówieśników ganiała po podwórkach - ja czytałam. Kiedy w okresie szkoły średniej koledzy i koleżanki chodzili na dyskoteki, to ja spędzałam pełne emocji wieczory z książką w ręku. Prócz tego, że bezgranicznie ukochałam czytanie, uwielbiam też woluminy kolekcjonować, otaczać się nimi.
W ten właśnie sposób książki rozgościły się w naszym domu. Zajęły na przykład miejsce telewizora...
Przechodząc do sedna. Od lat interesujemy się tematyką związaną z Beskidem Niskim, z Łemkowszczyzną. Chciałabym przedstawiać Wam w tym, oraz w  kolejnych postach książki związane z regionem który nas szczególnie interesuje. Nie wiem, czy to co uda mi się napisać będzie recenzją. Niemniej jednak chcę Wam pokazać kilka ciekawych pozycji dotyczących Beskidu Niskiego, okolicy. Będą to przewodniki, albumy, wspomnienia... z resztą sami zobaczycie :)
Chyba nie muszę mówić, że wszystkie pozycje, o których będę pisać znajdują się w naszej biblioteczce ;)


Zaczynamy naszą nową serię z przytupem. A dlaczego?
Na pierwszy ogień idzie album fotograficzny, który jest dziełem wielu ludzi, pokazuje nam różne spojrzenie na to samo miejsce... Na moją i pewnie Waszą również, ukochaną Łemkowszczyznę.
Autorem tekstu jest nie kto inny jak Andrzej Potocki - urodzony w Rymanowie pisarz, dziennikarz i autor reportaży w TVP. Jest autorem ponad 20 książek regionalnych. W Telewizji Publicznej ukazało się ponad 400 jego filmów, reportaży i felietonów.

Znamienny jest fakt, że premiera książki ,,Łemkowszczyzna. Od Jaworek do Komańczy" miała swoją premierę nie gdzie indziej jak w Olchowcu, podczas XXIX Łemkowskiego Kermeszu.
Dlatego też nasze zdjęcia pokazowe robiliśmy właśnie tam ;)


Wydawnictwo ,,Libra" jeszcze przed ostatecznym wydrukiem zaproponowało swoim czytelnikom wybór okładki. Jako, że wynik facebook'owego głosowania okazał się niejednoznaczny, ostatecznie zdecydowano się na wydruk dwóch różnych okładek. Jedna przedstawia cerkiew w Szczawniku, a druga to swobodny kolaż zdjęć kojarzonych z Łemkowszczyzną. My zdecydowaliśmy się na okładkę z cerkwią, jest skromniejsza, ale jednocześnie bardziej wartościowa ;)
W związku z bogatą treścią, jedno zdjęcie na okładce w zupełności wystarczy.


Jeśli chodzi o autorów pozostaje tu pewien niedosyt. Ubolewam, że nie zostali oni w żaden sposób przedstawieni. Owszem są wypisani z imienia i nazwiska, ale niektórych nie potrafię namierzyć nawet z pomocą wujka Google. Powiem Wam, że z 13 wypisanych na wstępie autorów, w jakikolwiek sposób kojarzę : Agnieszkę i Damiana Nowaków, Kamila Paluszka, oraz Bartłomieja Wadasa. To są osoby, które, jak to się mówi ,,kojarzę" z publikacji w Internecie. Reszta jest mi nieznana.


Książka dzieli się na kilka podrozdziałów, gdzie możemy poczytać, dowiedzieć się czegoś o Łemkowszczyźnie. Sprawia to, że album jest ,,dla każdego" nawet jeśli nie mieliście wcześniej styczności z Beskidem Niskim. Wszystko okraszone cudnymi, barwnymi fotografiami, wydrukowanymi na grubym, dobrej jakości papierze.
  • Łemkowyna
  • Ikony i cerkwie
  • Perła polskich uzdrowisk
  • W kręgu Lackowej
  • Łemkowie - beskidzcy górale
  • Wojenne cmentarze
  • ,,Beskidzie graniczny, Beskidzie zielony, od Boga pomiędzy narody rzucony..."
  • Góry graniczne
  • Została tylko pamięć

W książce mamy fotografie tego co na Łemkowynie znamienne, tego czym ten region od innych się odróżnia. Znajdziemy tu przepiękne ujęcia natury, cerkwie - majstersztyk łemkowskiej architektury, ikony, relacje z miejscowych obrzędów. Album ten pokaże Wam jaka teraz jest Łemkowszczyzna. 


Jednej rzeczy mi tu brakuje. Zdjęć z nieistniejących wsi. Po akcji ,,Wisła" kilkadziesiąt (?) wsi zniknęło z powierzchni ziemi. Puste gospodarstwa przeszły na własność Skarbu Państwa. Domy zostały rozebrane, ubogie plony tutejszych pól zebrane przez rolników z okolicznych wiosek. 
Po ponad 70 latach od tamtych wydarzeń wiele dawnych miejscowości jest dziś jedynie nazwą napisaną kursywą na mapach... Las, resztki łąk, zarośnięty cmentarz...
Mało tego w najnowszym albumie Libry. Oczywiście w tekście przeczytacie o tragicznym losie jaki spotkał te ziemie, ale zdjęcia pokazują wszystko to co najpiękniejsze. Prawie nie ma łemkowskich cmentarzy, nie zobaczycie tu jak bardzo potrafi zniknąć pod zieloną kopułą wioska, do której nikt nie zaglądał.


Polecam Waszej uwadze ten album. 
Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że obecnie świat jest zdominowany przez fotografię cyfrową. Oglądamy zdjęcia w Internecie, na Facebooku, Instagramie... Ale nic, absolutnie nic nie jest w stanie zastąpić fizycznego kontaktu z książką, ze zdjęciem. 
Sami powiedzcie, co wzbudza w Was większe emocje? Oglądanie fotografii w albumie, czy przerzucanie palcem zdjęć na smartfonie? 


Generalnie to mogę mówić, że brakuje mi tego, czy tamtego. Nie zmienia to faktu, że książka prezentuje się bardzo atrakcyjnie i nie żałujemy ani grosza wydanego na nią. 
My zakupiliśmy ją w jeszcze jednym celu - badawczym. Otóż, wszystko się zmienia, przekonujemy się o tym, kiedy odwiedzamy kilka razy jedno miejsce. A tutaj położyli asfalt, tam zburzyli starą chyżę, inna zawaliła się...Kto wie? Może za 20 lat spojrzymy z ogromnym sentymentem i z rozrzewnieniem zatęsknimy za tym Beskidem, którego być może już nie będzie w tej postaci, w jakiej jest obecnie...
Od Jaworek do Komańczy - to ogromny teren. W linii prostej to będzie ze 130 km. Bogactwa kulturowego tych okolic nie łatwo zawrzeć w jednym 160-stronicowym albumie. Może właśnie dlatego pozostaje we mnie pewien niedosyt :)



Tekst ten NIE JEST artykułem sponsorowanym. 
Wszytko co zostało tutaj napisane jest moją subiektywną oceną po lekturze, oraz zapoznaniu się ze wspomnianą książką. 





©Kasia Skóra

1 komentarz:

  1. Jakio zapalonemu czytaczowi pozostaje mi tylko bicie braw! Wyśmienity pomysł.
    Mam tak samo, otaczam się książkami, reszta może nie istnieć. Zawsze muszę mieć w zasięgu ręki jakąś książkę, najlepiej nie czytaną jeszcze, bo inaczej czuję niepokój, nawet na wycieczki zabieram je ze sobą.

    Wiesz czasami bywa tak, że mamy autorów jednego zdjęcia. Komuś wyszedł kadr, zgłosił na konkurs otrzymał uznanie i druk, ale jego drogi życiowe są całkiem inne i nie ma sensu wiązać tej osoby z fotografiką. Dlatego jest nazwisko, ale nie ma biogramu.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się nasz wpis - zostaw po sobie ślad :)
Dziękujemy za odwiedziny!

Polecamy

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazownictwa w Bóbrce

Tak się składa, że mieszkamy bardzo blisko najstarszej, nadal działającej kopalni ropy naftowej! Na tym terenie założono Muzeum Przemysłu Na...

Bottom Ad [Post Page]