Radoszyce to najstarsza wioska w dolinie Osławicy. Powstała jako osada strażników granicy Królestwa. A granica przebiegała tak jak dziś - głównym grzbietem beskidzkim.
Po raz pierwszy Radoszyce wzmiankowane były w 1361 roku jako Radoschicze, Radoczicze - nazwa ta związana jest z imieniem Radosz.
Zdaje się, że na początku była to wieś polska. Gdy w 1441 roku wydawano przywilej lokacyjny na prawie wołoskim, teren ów określano jako miejsce puste. Być może wcześniejsza osada zostaa zniszczona na skutek najazdów przygranicznych.
3 kwietnia 1769 roku zatrzymały się tu oddziały konfederackie, dowodzone przez Kazimierza Pułaskiego. W Radoszycach założyli konfederacki obóz warowny.
W okresie zaborów istniała we wsi komora celna. W okresie międzywojennym pojawił się spór pośród grekokatolickiej ludności, dotyczący przynależności narodowej i wiary. Wieś podzieliła się na kacapów - zwolenników idei ruskiej, oraz mazepińców - zwolenników pochodzenia ukraińskiego.
Między mieszkańcami dochodziło na tym tle do bijatyk.
W 1921 roku Radoszyce liczyły 162 domy i 981 mieszkańców.
Wiosną 1946 roku 103 rodziny wysiedlono przymusowo do Związku Sowieckiego (w okolice Lwowa). Pozostałych 17 rodzin wywieziono rok później na Ziemię Szczecińską.
Do opustoszałych domostw sprowadzili się osadnicy z Sądecczyzny i Podhala. Gdy nadarzyła się ku temu okazja wróciło tu kilka rodzin łemkowskich.
Krzyż przydrożny
W Radoszycach mamy dwie główne drogi. Pierwsza, omijająca wioskę, biegnąca nieco wyżej nazywana jest przez mieszkańców wojewódzką, albo cesarską - jest pozostałością dawnego traktu handlowego, biegnącego tutaj od stuleci. Po obu jej stronach stoją przydrożne krzyże żeliwne na kamiennych cokołach. Pochodzą z przełomu XIX i XX wieku.
Druga droga tzw. gromadzka stanowi główną oś zabudowy i biegnie poniżej tej wspomnianej, tuż nad potokiem. To przy niej, na lekkim wzniesieniu, pośród starych lip, otoczona murem z surowego kamienia stoi cerkiew pw. św. Dymitra. Została zbudowana w 1868 roku. Po wypędzeniu mieszkańców wojsko zdemontowało i wywiozło ze świątyni trzy dzwony o łącznej wadze 750 kg, oraz część wyposażenia świątyni.
W 1948 roku, tuż po wysiedleniach świątynię przejął rzymskokatolicki proboszcz z Komańczy. Była użytkowana do 1961 roku jako kościół pw. Matki Bożej Wspomożycielki. W tym samym roku Wydział do Straw Wyznań Urzędu Wojewódzkiego nakazał zamknięcie świątyni. Została zaplombowana na 5 lat. Po tym czasie zdesperowani wierni włamali się do cerkwi, żeby odprawiać tam nabożeństwa. Służby Bezpieczeństwa znów zaplombowały świątynię.
Oficjalną zgodę na użytkowanie cerkwi w Radoszycach parafia rzymskokatolicka z Komańczy otrzymała w 1971 roku. Jest to do chwili obecnej filialny kościół rzymskokatolicki.
Nabożeństwa odbywają się w każdą niedzielę o 10.30.
Dzwonnica z początku XX wieku, doskonale wkomponowana w otaczający cerkiew murek, widzimy tu jeden mały dzwon zakupiony w latach 70.
Mimo trójdzielności budynku babiniec nie jest wyodrębniony. Nad nim zbudowana jest wieża o konstrukcji słupowej, oparta na ścianach babińca, przed nim znajduje się niewielki przedsionek. Podobna cerkiew znajduje się w nieodległym Wisłoku Wielkim.
We wnętrzu znajduje się ikonostas z drugiej połowy XIX wieku. W 1991 roku zostały skradzione ikony prazdników zostały zastąpione współczesnymi kopiami.
Nie wiem tylko co stało się z ikonami Deesis znajdującymi się po prawej stronie ikonostasu...
Na parapecie chóru można zobaczyć XX - wieczne malowidła przedstawiające radoszycką cerkiew i siejącego zboże Łemka. Bardzo ciekawe, rzadko spotykane w cerkwiach, więc tym bardziej polecam Wam zwrócić na to uwagę.
Za cerkwią znajduje się cmentarz. Mało na nim typowych kamiennych krzyży. W latach 80. mieszkańcy ubiegali się o to, aby postawić krzyż upamiętniający autochtonów, ale Władze Ludowe kategorycznie odrzuciły ten pomysł.
Cerkiew w Radoszycach
cmentarz w Radoszycach
Radoszyce słynęły z pięknie malowanych chyż. Wspominał o tym wybitny przedwojenny krajoznawca Ferdynand Antoni Ossednowski. Naroża budynków zdobiono białymi malowanymi kwiatami, obramowania okien miały kolor niebieski. Na mapie Compassu z 2018 roku na czerwono mamy wytłuszczony napis ,,chyże łemkowskie". A w rzeczywistości... nie ma praktycznie ani jednej.
Jeszcze ze 2 lata i się zawali...
Wydaje mi się, że to była chyża. Zazwyczaj zostaje ta część mieszkalna, tu została obora.
Mieszkańcy wspominają, że jeszcze w latach 50. można było to spotkać kurne chaty.
Dawny trakt handlowy biegł w stronę granicy, teraz prowadzi tam droga asfaltowa. Można podjechać sobie około kilometra od zabudowy wsi. Tam w lesie, u zbiegu trzech potoków, po północnej stronie drogi stoi krzyż, a zanim kaplica.
Jest to całkiem nowa (z 1999 roku) budowla, postawiona na miejscu poprzedniej zbudowanej w 1878 roku, zniszczonej po II wojnie.
Pierwszą kaplicę ufundował paroch z Komańczy, podobno w darze za cudowne uleczenie córki. Źródło bijące w tym miejscu ma mieć moc uzdrawiania.
Szosa wiedzie dalej do granicy, na Przełęcz Radoszycką. Na szczycie góry, na samej granicy, około 100 metrów od granicznego parkingu w kierunku południowym znajdziemy kamienny obelisk z 1983 roku oznaczający granicę pomiędzy ówczesną Galicją, a Królestwem Węgier. Do dziś widoczny jest na nim herb Węgier.
Zdjęcia z obeliskiem i kapliczką pojawią się na blogu podczas aktualizacji wpisu ;)
Na koniec pokażę Wam jak pokracznie czasami zdarza mi się robić zdjęcia. Po prostu chciałam na zdjęciu (jest zamieszczone gdzieś powyżej) złapać jak najmniej ogrodzenia :)
Może wygląda to głupio, ale zdjęcie wyszło całkiem nieźle ;)
Zachęcam Was także do przejażdżki dalej, na Słowację. Najpierw mamy Palotę, znajduje się tam mała cerkiew i cmentarz wojenny. Potem Medzilaborce, gdzie znajduje się słynne muzeum Andy'ego Warhola, którego rodzice wywodzą się z nieodległego Mikova (wyemigrowali do USA zanim urodził się Andy). Ogólnie jak już wybierzecie się tam samochodem (pamiętajcie, że na Słowacji obowiązują trochę inne przepisy drogowe), można pojechać do Kalinova, do Habury...
O Haburze pisaliśmy TUTAJ :) Na prawdę warto się wybrać :)
© Kasia Skóra
Źródła:
- Grzesik W., Traczyk T., Wadas B. ,, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej", Warszawa 2015
A coś z gór dla początkujących i osób starszych- masz może jakiś pomysł?
OdpowiedzUsuńUważam, że Beskid Niski niski jest idealny dla początkujących :)
UsuńPolecam okolice Rymanowa Zdroju, albo Iwonicza Zdroju. Można tam zarówno posiedzieć sobie, pospacerować po parku zdrojowym, jak również wybrać się na pobliskie górki.
Nad Iwoniczem polecam Przymiarki - zdecydowanie, albo spacer do ,,Bełkotki". A w Rymanowie? Spacerek do Wołtuszowej :)
Pozdrawiam,
Kasia
Jezeli chodzi o te brakujace obrazy w cerkwi to sa one u wojewodzkiego konserwatora zabytkow i juz niedlugo wroca odnowione na swoje miejsce ☺ pozdrawiam i zapraszam do Radoszyc ��
UsuńPomnik na przełęczy odmłodziłaś o wiek ;)
OdpowiedzUsuń