W górnym krańcu doliny rzeczki Wilsznia, prawobrzeżnego dopływu Wisłoki, wypływającego spod granicznego grzbietu Karpat, rozciągają się zarastające zielskiem łąki, dzikie zarośla i młodniki oraz przesłonięte lasami niewysokie góry. Pustka tu i głusza. To wschodnie krańce Magurskiego Parku Narodowego.
Od Olchowca, jednej z najbardziej znanych obecnie łemkowskich wsi, prowadzi w tym kierunku stara dróżka oraz żółty szlak PTTK. Początkowo kamienista, przemienia się potem w błotnisty trakt, który kończy się przy zawalonym mostku. W scenerii niemal naturalnego krajobrazu pozostały po wysiedlonej wiosce Wilsznia nikłe już ślady....
Wieś, zwana także Wilsznią Górską, na pewno istniała już w XVIII wieku,o jej wcześniejszych dziejach nic nie wiemy. Nazwa jej pochodzi od olchy ( z ruska wilchy). Ziemi było tu dużo, ale nieurodzajnej, nadającej się głównie na pastwiska. Trudniono się przetwórstwem wełny, wyrobem płótna, pracowano w lesie. Wielu chłopów wyjeżdzało na zarobek do Ameryki.W czasie żniw wieśniacy często chodzili do pracy do dworów na Słowację albo w okolice Krosna.
W 1880 roku mieszkało tutaj 190 Łemków.
Jako że dolina Wilszni była ciasna, domy pobudowano tu bardzo blisko potoku, zabrakło więc już miejsca na drogę. W kilku miejscach przejazd przez wieś odbywał się korytem strumienia. Droga w kierunku Smerecznego prowadziła terenami podmokłymi, w dni deszczowe przejazd był wielce utrudniony. Często by dostać się do Dukli lub Tylawy, wilsznianie chodzili pieszo górskimi ścieżkami.
Okoliczne lasy należały do mieszkańców wsi, były dla nich źródłem zarobku. Pozyskane drewno wożono aż do Krosna. Były to zorganizowane transporty, w których uczestniczyło zawsze kilku gospodarzy, wzajemnie pomagając sobie w przejazdach przez większe wzniesienia. Wyprawa taka, włączając w to handel drewnem w Krośnie, trwała ponad dobę.
Podczas bitwy dukielskiej wieś znalazła się w centrum walk. Tu broniły się okrążone wojska sowieckie. Jeszcze przed nadejściem frontu Niemcy, obawiając się dywersji, chcieli wysiedlić mieszkańców Wilszni. Ludzie jednak pochowali się wraz z dobytkiem w lesie i przeczekali tam walki. Dużo ich zginęło. W tym czasie chałupy we wsi spaliły się. Wobec spustoszenia zdecydowano o wyjeździe na Ukrainę sowiecką. Obecnie wilsznianie i ich potomkowie mieszkają w okręgu lwowskim.
Mieszkańcy Wilszni należeli do parafii unickiej, która swoją siedzibę miała w Olchowcu, 3 km od wsi. W 1927 cała wieś przeniosła się do parafii w Mszanie, oddalonej o 8 km. W 1935 roku wieś wybudowała własną cerkiew prawosławną ( czasownię). Nie było trudno ją zbudować bo wieś posiadała rozległe lasy z których czerpała jodły na deski i ściany. Kamienia również było sporo wszędzie. Potrzebni byli tylko rzemieślnicy. Dach cerkwi został pokryty blachą. W każdą drugą niedziele msze odprawiał ksiądz z Mszany.
Krzyż na kamiennym cokole otoczony metalowym płotkiem. Stoi po lewej stronie drogi z Olchowca do Wilszni. Latem mocno zarośnięty, może być ciężko go dostrzec
Krzyż znajdujący się po prawej stronie drogi z Olchowca do Wilszni. Pochodzi z 1875 roku, wysokość jego to 4 metry. Figura Chrystusa i daszek nad krzyżem współczesne
Nad potokiem płynącym od granicy, 300 metrów na południe od drogi na Smereczne, znajdziemy ladny krzyż kamienny z 1909 roku. Wysoki na około 3 metry, fundatorami jego byli Hryhorij i Maria Chałyk ( Chawyk). Stoi on u podnóża dawnego cmentarza wiejskiego na którym znajduje się jeden ocalały nagrobek oraz współczesny metalowy krzyż...
Za potokiem znajdowała się cerkiew prawosławna, której zarysu nie udało mi się jednak odszukać z powodu grubej warstwy śniegu.
Miejsce w którym znajdowała się Wilsznia ponownie zarosło olchami. Cerkiew i ocalałe po wojnie domu zostały rozebrane i przewiezione do różnych wiosek. Mieszkańcy Wilszni i ich potomkowie przyjeżdżają czasem z Ukrainy lecz wszystko zmieniło się tak bardzo że nie potrafią rozpoznać gdzie stały ich domy...
Tylko góra Byrdziawa się nie zmieniła a starzy mieszkańcy Wilszni żegnają się smutno śpiewając:
Byrdziawa, Byrdziawa, zostawaj mi zdrawa,
Już ja tam ne budu woly nawertala...
Kamil
Źródła:
- Kłos Stanisław ,, Krajobrazy nieistniejących wsi", Rzeszów 2010
- Grzesik W., Traczyk T., Wadas B. ,, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej", Warszawa 2015
- Stachowiak A. " Chrystus z łemkowskiego krzyża" Gorlice 2009
- www.carpatho-rusyn.org
Ciekawa jest ta informacja o broniących się w Wilszni okrążonych wojskach sowieckich...
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńSama bitwa miała szereg epizodów i mniejszych bitew, tudzież potyczek. Bo chafakter terenu wymuszał rozczłonkowanie nacierających sił. Więc i do takiego zdarzenia mogło dojść. Ale jak Kamil ma namiary na literaturę o tym traktującą to chętnie przeczytam.
Właśnie, też jestem ciekaw źródła tej informacji, jakoby w Wilszni bronili się okrążeni Rosjanie. Czy jeden akapit wspomnień jest wystarczającym argumentem przeciw opracowaniu p. P.Sadowskiego o walkach okrążonego korpusu Baranowa?
UsuńPolecam:
http://magurskipn.pl/download/data/10_magura_gru_net_gotowa.pdf
http://magurskipn.pl/download/data/11_magura_1_2018.pdf
Super opisane, jak zawsze zresztą 😉 A niedzwiedzi nie spotkaliście, ostatnio na fb ktoś publikował ślady w Wilszni właśnie 😀
OdpowiedzUsuńMaciej jeśli nie masz nic przeciw, to dodałem Cię do obserwowanych.
UsuńKlimat wędrówki który kocham. Widać że często tam wracacie.
OdpowiedzUsuń