Wieś Jaworze wzmiankowano w dokumentach z 1554 roku. Nazwa pochodzi po prostu od licznie rosnących tutaj klonów jaworów.
Jaworze lokowane było na prawie wołoskim i od 1581 roku stanowiło własność Stadnickich. Potem kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk. W 1883 roku książę Sanguszko odsprzedał Jaworze i Desznicę Gaszyńskiemu, od którego z kolei miejscowość kupili Żydzi, którzy dokonali parcelacji gruntów.
Wioskę tę w większości zamieszkiwali Łemkowie. Zajmowali się uprawą roli i hodowlą bydła, ale okoliczne gleby nie są zbyt urodzajne, więc uprawa nie przynosiła dużych dochodów.
Jaworze nigdy nie było siedzibą parafii, zawsze należało do parochii w Desznicy. Nie było tutaj także cmentarza.
Jaworze nigdy nie było siedzibą parafii, zawsze należało do parochii w Desznicy. Nie było tutaj także cmentarza.
Po drugiej wojnie światowej ludność łemkowska została wysiedlona. We wsi powstało Państwowe Gospodarstwo Rolne. Budulec na owczarnię został pozyskany z okolicznych cerkwi (Świerzowa Ruska) i domostw.
Warto było wdrapać się w śniegu po kolana na górkę :)
Wspomniany kamień upamiętnia spotkanie tutejszych dzieci z grupą turystów, wśród których był oczywiście Karol Wojtyła...
Docieramy do pierwszego kamiennego krzyża ukrytego w leśnej gęstwinie. Poniższe zdjęcie w pełni oddaje jego położenie - znajduje się on ,,pod drogą". Schodzimy z nasypu ale na owym krzyżu nie ma niestety żadnej czytelnej inskrypcji, ani daty. Jest nieco przechylony, ale nieźle się trzyma.
I ostatni, najtrudniejszy do odnalezienia krzyż. Znajduje się on przy małej polance, po drugiej stronie potoku Ryj. Przy pierwszym podejściu nie udało nam się go odnaleźć, byliśmy co prawda w pobliżu wspomnianej polanki, ale krzyż w ogóle nie jest widoczny z drogi.
A przy takim śniegu, to już trzeba odrobiny szczęścia żeby tam trafić :)
Tyle zostało po PGR-ze
Jaworze znajduje się na wysokości około 400 m n.p.m. Otoczone jest malowniczymi, widokowymi, bo nie porośniętymi lasem wzniesieniami. Na północ od wsi znajduje się wzniesienie Walik - gdzie miało znajdować się wczesnośredniowieczne grodzisko. Od południa zaś, mamy masyw Kolanina - stromy i w całości porośnięty lasem.
My natomiast do Jaworza udaliśmy się na poszukiwanie pamiątek po Łemkach. Niestety niewiele ich zostało. Przede wszystkim praktycznie w ogóle nie ma tutaj drewnianych domów...
Mapka WIG z 1938 roku - jakby ktoś nie widział gdzie znajduje się Jaworze :)
Ale zacznijmy od początku :)
Samochód zostawiamy w Desznicy, przy cerkwi. Już wspominaliśmy, że kiedy zima jest śnieżna i mroźna, często wybieramy wędrówkę drogą - bo na krótkim dniu tak jest po prostu szybciej. Naszym celem jest odnalezienie tych najbardziej ukrytych w lesie łemkowskich krzyży, ale o tym później...
Pierwszy od strony Desznicy
Droga łagodnie pnie się pod górkę, staje się coraz węższa. Tuż przy domu ludowym i ostatnim przystanku autobusowym praktycznie się kończy.
Za domem ludowym jest wspomniany budynek popeegerowski, oraz kapliczka z wnęką.
Nie znajdziemy na niej żadnej inskrypcji. Na szczycie zdaje się znajduje się oryginalny kuty krzyż. Natomiast we wnęce mamy chyba figurkę św. Franciszka. Z całą pewnością była tam inna figurka, znajdowały się tu także drzwiczki.
Widać, że była kilkakrotnie malowana, ktoś o nią dba
Gdzieś przy ostatnich zabudowaniach znajduje się obelisk upamiętniający pobyt Jana Pawła II w Jaworzu, podczas jego wędrówek po górach. Tutaj zawitał latem 1964 roku.
Źródło: www.nowyzmigrod.eu
My wybraliśmy się w stronę ,,kamienia pamiątkowego". Chcieliśmy wejść na wzgórze i przyjrzeć się trochę okolicy z innej perspektywy.
Warto było wdrapać się w śniegu po kolana na górkę :)
Zachodzące słońce oświetla Grzywacką Górę
Wspomniany kamień upamiętnia spotkanie tutejszych dzieci z grupą turystów, wśród których był oczywiście Karol Wojtyła...
A tu już widok na Kamień nad Kątami,trudno go pomylić z innym szczytem, ma charakterystyczny kształt :)
Takie tam łyse górki w okolicy, trzeba się tam przejść wiosną i popodziwiać widoki
Kamień nad Kątami po prawej, ale fajnie tutaj widać dolinę Desznicy i Jaworza
Na końcu wsi zaczyna się już teren Magurskiego Parku Narodowego. Droga owszem wiedzie dalej, ale już przez obszar Parku. Szlaban niby otwarty, ale ja bym nie ryzykowała wjazdu tam samochodem. Mandat ponoć może przyprawić o zawrót głowy :)
Widać ślady biegówek - całkiem niezły pomysł na spacer po lesie :)
Docieramy do pierwszego kamiennego krzyża ukrytego w leśnej gęstwinie. Poniższe zdjęcie w pełni oddaje jego położenie - znajduje się on ,,pod drogą". Schodzimy z nasypu ale na owym krzyżu nie ma niestety żadnej czytelnej inskrypcji, ani daty. Jest nieco przechylony, ale nieźle się trzyma.
Zimowo
Jesteśmy na terenie Parku, a ktoś kiedyś wymyślił żeby postawić tam takie budki. Ta wydaje się całkowicie zapomniana, znajduje się kawałek od drogi.
A przy takim śniegu, to już trzeba odrobiny szczęścia żeby tam trafić :)
Tutaj mamy inskrypcję "Fundator/fundatorzy" to jedyne słowo które mi przychodzi do głowy, dalej jest pewnie imię/imiona i nazwisko
Jaworze to kolejne miejsce z tych mniej znanych, bo każdy zna chociażby znajdującą się niedaleko Świerzową Ruską. W Jaworzu nic nie ma - tak może się wydawać - ale wystarczy poszukać :)
To świetna przygoda wyszukiwać właśnie takie miejsca, gdzie prawie nikt nie chadza. Odnajdywać zapomniane przydrożne krzyże. To trochę smutne, że my z mozołem ich szukamy, a ponad 70 lat temu, przed Akcją ,,Wisła" mijanie tego, czy tamtego krzyża, dla tutejszych mieszkańców było oczywistością.
Tamte okolice, mianowicie Kąty, Desznica, Jaworze i okolice polecam na rower! Nie ma tam stromych wzniesień, a widoki zapierają dech w piersiach. Nie lubicie jeździć rowerem zimą?
Biegówki będą idealnym rozwiązaniem :)
Kasia
Źródła:
Bardzo ciekawa fotorelacja. Śliczne zdjęcia. Takie widoki to ja lubię. :) Same zdjęcia mnie relaksują. hehe Chciałabym się kiedyś tam wybrać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę cudownego weekendu. :)
"Fundator Dymitr i Maria Turak".
OdpowiedzUsuńW tym wypadku "mjakkij znak" na końcu słowa, wymusza czytanie "fundatory" - czyli fundatorzy.
UsuńDymitrij powinno być - może przy okazji autorzy poduczą się czytać bukwy? ;)
OdpowiedzUsuńOwszem, znajomość cyrylicy moze przydać się badaczom Łemkowyny, ale nie jest niezbędna. Mnie uczono bukw w szkole ( na WSP można było wybrač dowolne dwa języki, pod warunkiem ze jeden z nich to był rosyjski), ale nie wszyscy mieli to szczęście
UsuńMalownicze przejście. Kapliczki i krzyże piękne, ale w tej ostratniej to św.Antoni Padewski (fakt że też franciszkanin)
OdpowiedzUsuńhttps://www.franciszkanie.pl/artykuly/sw-antoni-z-dzieciatkiem-jezus