Gładyszów leży w środkowej części Beskidu Niskiego, u stóp Magury Małastowskiej, całkiem niedaleko od granicy ze Słowacją - do przejścia granicznego w Koniecznej mamy stąd już tylko 10 km. Miejscowość ta jest położona w dość rozległej dolinie potoku Gładyszówka.
Każdy z pewnością widział hodowane i wypasane tutaj hucuły, które latem są cudną ozdobą tutejszych łąk. A co można zobaczyć w Gładyszowie? Zapraszamy na niespieszny spacer po tej magicznej miejscowości :)
Gładyszów początkowo występuje w dokumentach pod inną nazwą. Brzmiała ona Kwoczeń i była także nazywana Kwoczką. Pod koniec XIX wieku we wsi mieszkało ponad 700 osób.
W czasie pierwszej wojny światowej w Gładyszowie stał front. Spowodowało to spore straty, w wyniku pożarów zostało zniszczonych około 20 zabudowań gospodarczych.
Po zakończeniu I wojny rozpoczął się okres wzbudzania świadomości narodowej wśród mieszkających tutaj Łemków. W 1918 roku odbył się w Gładyszowie wiec, w którym wzięło udział niemal 2 tysiące delegatów z zachodniej i środkowej Łemkowszczyzny. Podjęto uchwałę, że Łemkowszczyzna może należeć wyłącznie do Rosji.
Powołano ,,Ruską Radę" a przewodniczącym tzw. Republiki Gładyszowskiej został ksiądz z Czarnego Mychajło Jurczakewycz.
Wobec upadku caratu w Rosji koncepcja prorosyjska szybko straciła jednak znaczenie.
W 1931 roku we wsi żyło ponad 600 osób, w przeważającej większości Łemków, ale mieszkali tutaj też Polacy - żołnierze Placówki Straży Granicznej i członkowie ich rodzin. W latach 30. w Gładyszowie nastąpił niemal całkowity zanik tradycji i strojów ludowych. Ogromna ilość osób przebywała na emigracji zarobkowej w Ameryce, skąd przywozili nowe zwyczaje, ubiory...
Dla gładyszowskiej społeczności bardzo zasłużył się ksiądz Andrij Złupko, tutejszy proboszcz od 1928 roku. Dokształcał rolników, pomagał osobom w trudnej sytuacji, zapobiegł przejściu wioski na prawosławie w latach 30. Mimo złego stanu zdrowia udał się za swoimi wysiedlonymi parafianami na zachód, gdzie zmarł. W 1957 roku ekshumowano jego ciało i pochowano na cmentarzu w Gladyszowie.
Wysiedlenia rozpoczęły się w 1945 roku. Kilka rodzin zdecydowało się na wyjazd, ale szybko okazało się, że na wschodzie nie jest tak jak im obiecywano, wrócili więc. Potem już rozpoczęły się wysiedlenia w asyście wojska. W 1957 roku wróciło pierwszych kilka rodzin, potem kolejne. Obecnie w Gładyszowie mieszka kilkanaście rodzin łemkowskich, natomiast wszystkich mieszkańców jest około 400-stu.
My rozpoczynamy wędrówkę przez Gładyszów od tej mniej znanej części, od góry wsi, od strony Krzywej - Banicy. Wpierw przemierzamy obecny przysiółek, który wcześniej stanowił osobną wioskę, czyli Wirchne.
W górnej części wsi mamy wijący się potok, który tworzy charakterystyczne rozlewiska. Bardzo przypomina mi to inne łemkowskie miejscowości. To, że we wsi kwitnie rolnictwo widać gołym okiem, chociażby po tym, że mamy tutaj dużo rozległych łąk.
Wędrując przez wieś spotkamy sporo starych krzyży przydrożnych. Głównie kamiennych.
Trudno nie zauważyć, chyba świeżo wyremontowanej kapliczki domkowej z 1892 roku. Jej fundatorem był gładyszowski gospodarz Iwan Skrypak.
W Gładyszowie znajdują się dwie nekropolie wojenne Okręgu Cmentarnego nr 1. Zaczniemy od cmentarza nr 61. Jest położony na łagodnym wzgórzu ponad wsią. Bardzo łatwo tam trafić, ponieważ dość charakterystycznym i ciekawym miejscem jest Zagroda Edykacyjna i agroturystyka Dziubyniłka. Aby dojść do cmentarza kierujemy się w górę dokładnie koło wspomnianej Zagrody.
Stoi tu starą łemkowska chyża. oraz inne obiekty na przykład wiatraki, spichlerze. Miejsce to zasługuje na uwagę, ponieważ jest prowadzone przez rdzennych Łemków. Można dowiedzieć się jak wyglądało życie na wsi 100 lat temu, można również uczestniczyć w różnorakich warsztatach edukacyjnych.
Gospodarstwo to posiada ofertę zarówno dla turystów indywidualnych, jak i większych grup zorganizowanych.
Jak na to, że mamy tutaj dużo elementów drewnianych (jak to u Jurkovica) cmentarz trzyma się całkiem nieźle, mimo iż ostatnio był remontowany 20 lat temu. Najgorzej miewa się drewniany płot okalający cmentarz z 3 stron...
Z kolei w sporym oddaleniu, bo przy głównej drodze Gorlice - Konieczna, na granicy lasu odnajdziemy cmentarz wojenny nr 55. W chwili kiedy go budowano, podobnie jak większość innych nekropolii tego typu znajdował się na otwartej przestrzeni.
W tym miejscu, na środku obecnego cmentarza stała niegdyś cerkiew pw. św. Michała Archanioła zbudowana w 1743 roku. Spłonęła w czasie I wojny światowej. Ogień podłożyli żołnierze węgierscy, gdyż podejrzewali, że w świątyni ukrywają się żołnierze rosyjscy.
W 2007 roku został wzniesiony przez miejscową społeczność pomnik ku czci ofiar wojen, prześladowań i wysiedleń.
Niemalże na przeciwko, ale nieco bardziej odsunięta od drogi jest dawna kaplica grekokatolicka, obecnie cerkiew prawosławna pw. św. Jana Chrzciciela zbudowana w 1857 roku. Po tym jak w czasie I wojny spłonęła cerkiew, kaplica ta pełniła tę funkcję. Po wojnie była wykorzystywana jako stajnia. W latach 60-tych budynek przekazano prawosławnym.
Spacer główną drogą może nie jest jakoś szalenie pasjonujący, ale powiedzmy sobie szczerze, ruchu jak na autostradzie to tam nie ma :)
Udało nam się zrobić pętlę przez Gładyszów. Otóż samochód zostawiliśmy Banicy, następnie przeszliśmy około 4 km przez wieś, wąską asfaltówką. Weszliśmy na główną drogę i skierowaliśmy się w stronę przełęczy, w górę. W miejscu gdzie droga relacji Gorlice - Konieczna wkracza do lasu skręciliśmy w lewo, w las. Po kilku minutach można dojść do stokówki, która kończy się gdzieś na szlaku zielonym, którym można dojść na Magurę Małastowską (skręcając w lewo), albo do Banicy i dalej w kierunku Bartnego (wybierając wędrówkę w prawą stronę).
To taka opcja dla osób, które po prostu nie lubią wracać tą samą drogą :)
Istnieje też druga możliwość. Przejść przez Gładyszów, dalej w stronę Zdyni. Odnaleźć czerwony szlak, i przez Popowe Wierchy wrócić do Banicy. Krótki dzień zimowy uniemożliwił nam niestety wybranie tej drugiej opcji.
Kasia
źródła:
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B. ,, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej", Warszawa 2015
Każdy z pewnością widział hodowane i wypasane tutaj hucuły, które latem są cudną ozdobą tutejszych łąk. A co można zobaczyć w Gładyszowie? Zapraszamy na niespieszny spacer po tej magicznej miejscowości :)
Gładyszów początkowo występuje w dokumentach pod inną nazwą. Brzmiała ona Kwoczeń i była także nazywana Kwoczką. Pod koniec XIX wieku we wsi mieszkało ponad 700 osób.
W czasie pierwszej wojny światowej w Gładyszowie stał front. Spowodowało to spore straty, w wyniku pożarów zostało zniszczonych około 20 zabudowań gospodarczych.
Po zakończeniu I wojny rozpoczął się okres wzbudzania świadomości narodowej wśród mieszkających tutaj Łemków. W 1918 roku odbył się w Gładyszowie wiec, w którym wzięło udział niemal 2 tysiące delegatów z zachodniej i środkowej Łemkowszczyzny. Podjęto uchwałę, że Łemkowszczyzna może należeć wyłącznie do Rosji.
Powołano ,,Ruską Radę" a przewodniczącym tzw. Republiki Gładyszowskiej został ksiądz z Czarnego Mychajło Jurczakewycz.
Wobec upadku caratu w Rosji koncepcja prorosyjska szybko straciła jednak znaczenie.
W 1931 roku we wsi żyło ponad 600 osób, w przeważającej większości Łemków, ale mieszkali tutaj też Polacy - żołnierze Placówki Straży Granicznej i członkowie ich rodzin. W latach 30. w Gładyszowie nastąpił niemal całkowity zanik tradycji i strojów ludowych. Ogromna ilość osób przebywała na emigracji zarobkowej w Ameryce, skąd przywozili nowe zwyczaje, ubiory...
Dla gładyszowskiej społeczności bardzo zasłużył się ksiądz Andrij Złupko, tutejszy proboszcz od 1928 roku. Dokształcał rolników, pomagał osobom w trudnej sytuacji, zapobiegł przejściu wioski na prawosławie w latach 30. Mimo złego stanu zdrowia udał się za swoimi wysiedlonymi parafianami na zachód, gdzie zmarł. W 1957 roku ekshumowano jego ciało i pochowano na cmentarzu w Gladyszowie.
Wysiedlenia rozpoczęły się w 1945 roku. Kilka rodzin zdecydowało się na wyjazd, ale szybko okazało się, że na wschodzie nie jest tak jak im obiecywano, wrócili więc. Potem już rozpoczęły się wysiedlenia w asyście wojska. W 1957 roku wróciło pierwszych kilka rodzin, potem kolejne. Obecnie w Gładyszowie mieszka kilkanaście rodzin łemkowskich, natomiast wszystkich mieszkańców jest około 400-stu.
My rozpoczynamy wędrówkę przez Gładyszów od tej mniej znanej części, od góry wsi, od strony Krzywej - Banicy. Wpierw przemierzamy obecny przysiółek, który wcześniej stanowił osobną wioskę, czyli Wirchne.
W górnej części wsi mamy wijący się potok, który tworzy charakterystyczne rozlewiska. Bardzo przypomina mi to inne łemkowskie miejscowości. To, że we wsi kwitnie rolnictwo widać gołym okiem, chociażby po tym, że mamy tutaj dużo rozległych łąk.
Wędrując przez wieś spotkamy sporo starych krzyży przydrożnych. Głównie kamiennych.
Trudno nie zauważyć, chyba świeżo wyremontowanej kapliczki domkowej z 1892 roku. Jej fundatorem był gładyszowski gospodarz Iwan Skrypak.
Dach błyszczy z daleka
W Gładyszowie znajdują się dwie nekropolie wojenne Okręgu Cmentarnego nr 1. Zaczniemy od cmentarza nr 61. Jest położony na łagodnym wzgórzu ponad wsią. Bardzo łatwo tam trafić, ponieważ dość charakterystycznym i ciekawym miejscem jest Zagroda Edykacyjna i agroturystyka Dziubyniłka. Aby dojść do cmentarza kierujemy się w górę dokładnie koło wspomnianej Zagrody.
Stoi tu starą łemkowska chyża. oraz inne obiekty na przykład wiatraki, spichlerze. Miejsce to zasługuje na uwagę, ponieważ jest prowadzone przez rdzennych Łemków. Można dowiedzieć się jak wyglądało życie na wsi 100 lat temu, można również uczestniczyć w różnorakich warsztatach edukacyjnych.
Gospodarstwo to posiada ofertę zarówno dla turystów indywidualnych, jak i większych grup zorganizowanych.
Krajobraz niestety mocno ograniczony przez mgłę, która im wyżej tym większa - taką mamy wiosnę tej zimy niestety
W towarzystwie pieska z Dziubyniłki docieramy na cmentarz wojskowy nr 61 projektowany przez Dusana Jurkowica.
Z kolei w sporym oddaleniu, bo przy głównej drodze Gorlice - Konieczna, na granicy lasu odnajdziemy cmentarz wojenny nr 55. W chwili kiedy go budowano, podobnie jak większość innych nekropolii tego typu znajdował się na otwartej przestrzeni.
Podczas remontu w połowie lat 90-tych nie zachowano oryginalnych proporcji wieży, jest ona zdecydowanie niższa od pierwowzoru. Kto wie? Może kolejny remont przywróci jej dawną wielkość i świetność.
Spotkaliśmy tam bardzo sympatyczną grupkę :) I tutaj nadmienię, że w okolicy w związku z istnieniem stadniny koni istnieje sporo szlaków konnych.
Podziwiać widoki jeżdżąc konno - to musi być coś!
To na co zawsze zwracam uwagę - tzw. ,,chatynki" :)
Mniej więcej pośrodku wsi znajduje się cmentarz choleryczny a w jego niedalekiej odległości cmentarz wiejski.
Cmentarz choleryczny
Na cmentarzu wiejskim stoi sporo kamiennych krzyży i figur z przełomu XIX i XX wieku.
W tym miejscu, na środku obecnego cmentarza stała niegdyś cerkiew pw. św. Michała Archanioła zbudowana w 1743 roku. Spłonęła w czasie I wojny światowej. Ogień podłożyli żołnierze węgierscy, gdyż podejrzewali, że w świątyni ukrywają się żołnierze rosyjscy.
W 2007 roku został wzniesiony przez miejscową społeczność pomnik ku czci ofiar wojen, prześladowań i wysiedleń.
I oczywiście w Gładyszowie znajdziemy dwie świątynie. Pierwsza - cerkiew grekokatolicka pw. Wniebowstąpienia Pańskiego , 1938 roku. Nietypowa jak na tę część Beskidu Niskiego, bo zbudowana na planie krzyża greckiego, wzór zaczerpnięto z Ukrainy, a i budowali ją majstrowie z Huculszczyzny. Dziś jest współużytkowana przez katolików obu obrządków.
Niemalże na przeciwko, ale nieco bardziej odsunięta od drogi jest dawna kaplica grekokatolicka, obecnie cerkiew prawosławna pw. św. Jana Chrzciciela zbudowana w 1857 roku. Po tym jak w czasie I wojny spłonęła cerkiew, kaplica ta pełniła tę funkcję. Po wojnie była wykorzystywana jako stajnia. W latach 60-tych budynek przekazano prawosławnym.
Wejście do cerkwi
Dość charakterystycznym budynkiem w Gładyszowie jest ELEOS - Prawosławny Ośrodek Miłosierdzia, znajdujący się opodal skrzyżowania na Smerekowiec.
Przy głównej drodze
Aż po horyzont... trzy samochody w zasięgu wzroku, a ja stoję na środku jezdni i kadruję ;)
W Gładyszowie urodził się i spędził dzieciństwo Mirosław Nahacz - młody, dobrze zapowiadający się pisarz młodego pokolenia, który niestety odszedł od nas zbyt szybko. Polecam szczególnie jego książkę pt. ,,Bombel", której akcja, co bez większego problemu zgadniecie toczy się właśnie w Gładyszowie :)
O samym Mirku Nahaczu wspominałam już, przy okazji wpisu o Leszczynach gdzie został pochowany.
To taka opcja dla osób, które po prostu nie lubią wracać tą samą drogą :)
Istnieje też druga możliwość. Przejść przez Gładyszów, dalej w stronę Zdyni. Odnaleźć czerwony szlak, i przez Popowe Wierchy wrócić do Banicy. Krótki dzień zimowy uniemożliwił nam niestety wybranie tej drugiej opcji.
Kasia
źródła:
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B. ,, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej", Warszawa 2015
Gładyszów wbił mi się w pamięć, bo to była pierwsza miejscowość w Polsce, gdzie zobaczyłem oficjalną nazwę w języku rusińskim :)
OdpowiedzUsuńTa cerkiew w stylu ukraińskim jest bardzo fotogeniczna, narobiłem jej mnóstwo zdjęć :)
Znam i docenam. Świetna baza wypadowa w okolice Magur.
OdpowiedzUsuńW ELEOS fajni ludzie pracują, bylem tam ostatnio gdy akurat mieli kolonię mlodziezy z zespolem downa - swietnie to bylo zorganizowane. Wpadłem zapytac tylko o skrzynkę pocztową, bo pamiętałem iz była gdzies w pobliżu, a bez mała zaproszono nas na obiad ;)