Wielkanoc to najważniejsze i najbardziej radosne święto wszystkich chrześcijan. Święto Wielkiej Nocy jest ruchome zarówno w Kościele Zachodnim, czyli u rzymskich katolików, jak i w Kościele Wschodnim. Co kilka lat zdarza się, że wyznawcy wszystkich obrządków obchodzą to wielkie święto razem. Tak też wypadło w tym roku. Natomiast następny taki przypadek będzie miał miejsce dopiero w 2025 roku!
U Łemków Wielkanoc nazywana jest Wełykdeń. Podobnie jak w kościele rzymskokatolickim obchody rozpoczynały się w Niedzielę Palmową, zwaną Kwitną Nedilą. Dawniej Łemkowie świeżo ukręconym lnianym powrózkiem (biczem) wiązali gałązki bazi, które święciło się w cerkwi. Bazie spełniały ważną rolę, gdyż przechowywano je i używano do okadzania chorych, dawano krowom do jedzenia, oraz podkładano na węgłach nowo stawianych domów. Zaś podczas burzy palone w piecu patyczki bazi miały ,,wykurzyć" diabła, wszakże to on sprowadzał pioruny. Wszystkie te zabiegi miały przynieść szczęście, a odsuwać choroby. Ot zwykłe gałązki, a służyły przez cały rok do różnych celów.
Wielki Czwartek to dzień kiedy Judasz miał zdradzić Jezusa. W cerkwi odprawiano nabożeństwo zwane strast, w trakcie którego ksiądz 12 razy czytał fragment Ewangelii. Pastuchowie przychodzili na nabożeństwo z biczami ukręconymi na Kwitną Nedilę, którymi przewiązane były bazie. Po odczytaniu każdej Ewangelii wiązali na nim jeden supełek. Gdyby latem podczas pełnienia swoich obowiązków zdarzyło się, że pastuchowi zagubiło się bydło, wystarczyło, że rozwiązał jeden supełek i od razu zguba się znajdowała.
W niektórych wioskach Łemkowszczyzny w czwartek wieczorem palono w polach ogniska. Z tego co wiem, w wielu małopolskich wioskach, nie koniecznie łemkowskich nadal kultywuje się tą tradycję. Rozpalenie ogniska to symbol ukarania Judasza za haniebny czyn jakim była zdrada.
Do dziś na południu Polski o zmroku w Wielki Czwartek można zobaczyć większe, lub mniejsze płonące stosy.
Nie bez powodu wierzono, że właśnie w Czwartek można zobaczyć błędne ogniki błyskające po górach, które miały wskazywać ukryte skarby. Wierzono, że tego dnia po świecie błąkały się dusze zmarłych. Wielki Czwartek rozpoczynał post ścisły, trwający do niedzieli. Kobiety zaczynały ozdabianie jajek.
Wielki Piątek to czas czuwania. Rozpalano przy cerkwi ogniska, przy których chłopcy trzymali stałą wartę aż do niedzieli.
W Wielką Sobotę wieczorem, lub niedzielę rano przynoszono do święcenia kosze z jadłem. W koszu znajdowały się wędliny, chleb, jajka, sól, chrzan.
Najważniejsze miejsce zajmowała tzw. paska, czyli pszeniczny bochen w kształcie koła, przynoszony przez mężczyzn, który po poświęceniu nabierał oczywiście właściwości magicznych, leczniczych i ochronnych. Po poświęceniu pokarmów, należało spieszyć się do domu, bo kto pierwszy do niego dotrze, ten pierwszy skończy żniwa. Kto chciał mieć szczęście przy zbieraniu grzybów, ten do kosza wielkanocnego, w drodze do domu powinien zbierać wszelkie trzaski, patyczki. Paski obnoszono dookoła domu, a potem przechowywano do Zielonych Świąt, czyli tzw. Rusala i wówczas częstowano się nimi, po to by ,,w przyszłym roku nie zabrakło chleba.
Nieodzownym elementem są oczywiście jajka.
Barwne pisanki wykonywane przez Łemków tzw. malowanky wykonywane były techniką batikową. Do ich wykonania potrzebny jest gorący wosk, którym ozdabia się jajka, rysując kreseczki - łezki, kropeczki itd. Potem, kiedy zafarbowano jajka z pomocą barwników naturalnych np. łupiny cebuli, można było zetrzeć warstwę wosku, wcześniej przytrzymując jajeczko nad płomieniem świeczki.
Przykładowe kolory, jakie możemy uzyskać dzięki barwnikom naturalnym:
- zieleń - uzyskiwano dzięki wywarowi z pokrzywy, barwinka, oraz przede wszystkim z młodego żyta ozimego
- żółć - różne jej odcienie można uzyskać dzięki łupinom cebuli
- czerwień - daje wywar z mieszanki cebuli i kory dębowej, krokusa, a także wywar z suszonych owoców czarnego bzu, czy jagód. Tu również można użyć łupin cebuli, lecz nie otrzymamy koloru krwistoczerwonego, a bardziej mahoniowy
- fiolet - uzyskać można dzięki wywarowi z ciemnej malwy.
Wprawione Łemkinie potrafią robić przecudne, wielobarwne pisanki, a jest to bardzo trudna sztuka, polegająca na kilkukrotnym malowaniu, farbowaniu na kolejne kolory. Jest to bardzo żmudna praca.
W moim rodzinnym domu przyrządem do pisania była szpilka wbita w patyczek. Fajnie sprawdzały się młode pędy bzu dzikiego, albo tego rosnącego w ogródku, ponieważ w środku wypełnione są białym, gąbczastym rdzeniem, w który bardzo łatwo wbić szpilkę :)
Wodę, w której ugotowano jajka, nie można było tak po prostu wylać. Obmywano nią krowie wymiona, żeby czarownica nie mogła odebrać im mleka. W niektórych wsiach dziewczęta myły w niej nogi.
W pierwszy dzień świąt Łemkowie z rana chodzili nad rzekę, strumień po to, by wypatrywać w wodzie ryb. Szczęśliwiec, który jakąś dostrzegł, cały rok miał być zdrów jak ryba.
Po niedzielnym nabożeństwie młodzież oddawała się zabawom, śpiewom, bo przecież Wielkanoc to czas radości.
A skoro już o tym mowa, to szczególnie wesoło rozpoczynał się Poniedziałek Wielkanocny, kiedy to po nocnych dowcipach, często dość szalonych, gospodarze po całej wsi szukali pochowanych sprzętów rolniczych. Zdarzało się znaleźć je na dachu czyjejś chyży. Zamalowywano wszystkie okna, po to by gospodarze nie wiedzieli, czy to noc, czy dzień.
Ten zwyczaj też zachował się na terenie np. powiatu gorlickiego. Niestety nie zawsze żarty są trafione, nieraz kończą się wizytą policji. Tradycję można i należy kultywować, ale tutaj trzeba zachować umiar, przyzwoitość, żeby psoty nie przerodziły się w zwyczajne akty wandalizmu.
Oczywiście ten dzień to także oblewanie się wodą. Każda panna musiała być oblana sowicie wodą, łatwiejsze i równie często stosowane było wrzucanie kobiet bezpośrednio do stawu, lub rzeki.
Drugiego dnia świąt Łemkowie odwiedzają groby swoich bliskich.
A wszystkim naszym czytelnikom...
Kasia
Źródła:
Jan Madzik ,,Zwyczaje doroczne Łemków" w ,,Nad rzeką Ropą - Zarys kultury ludowej powiatu gorlickiego", Kraków 1965 r.
http://www.beskid-niski.pl/
http://lemko.org/
Autor: Teodor Kuziak
Pascha
U Łemków Wielkanoc nazywana jest Wełykdeń. Podobnie jak w kościele rzymskokatolickim obchody rozpoczynały się w Niedzielę Palmową, zwaną Kwitną Nedilą. Dawniej Łemkowie świeżo ukręconym lnianym powrózkiem (biczem) wiązali gałązki bazi, które święciło się w cerkwi. Bazie spełniały ważną rolę, gdyż przechowywano je i używano do okadzania chorych, dawano krowom do jedzenia, oraz podkładano na węgłach nowo stawianych domów. Zaś podczas burzy palone w piecu patyczki bazi miały ,,wykurzyć" diabła, wszakże to on sprowadzał pioruny. Wszystkie te zabiegi miały przynieść szczęście, a odsuwać choroby. Ot zwykłe gałązki, a służyły przez cały rok do różnych celów.
W powiecie gorlickim istnieje zwyczaj ,,poświęcania pól". W Palmową Niedzielę, w rogu każdego zagonu wbija się przygotowany wcześniej, poświęcony krzyżyk z patyków, ozdobiony jak palma.
Ma on chronić przed klęskami żywiołowymi, gradobiciem.
Wielki Czwartek to dzień kiedy Judasz miał zdradzić Jezusa. W cerkwi odprawiano nabożeństwo zwane strast, w trakcie którego ksiądz 12 razy czytał fragment Ewangelii. Pastuchowie przychodzili na nabożeństwo z biczami ukręconymi na Kwitną Nedilę, którymi przewiązane były bazie. Po odczytaniu każdej Ewangelii wiązali na nim jeden supełek. Gdyby latem podczas pełnienia swoich obowiązków zdarzyło się, że pastuchowi zagubiło się bydło, wystarczyło, że rozwiązał jeden supełek i od razu zguba się znajdowała.
W niektórych wioskach Łemkowszczyzny w czwartek wieczorem palono w polach ogniska. Z tego co wiem, w wielu małopolskich wioskach, nie koniecznie łemkowskich nadal kultywuje się tą tradycję. Rozpalenie ogniska to symbol ukarania Judasza za haniebny czyn jakim była zdrada.
Do dziś na południu Polski o zmroku w Wielki Czwartek można zobaczyć większe, lub mniejsze płonące stosy.
Nie bez powodu wierzono, że właśnie w Czwartek można zobaczyć błędne ogniki błyskające po górach, które miały wskazywać ukryte skarby. Wierzono, że tego dnia po świecie błąkały się dusze zmarłych. Wielki Czwartek rozpoczynał post ścisły, trwający do niedzieli. Kobiety zaczynały ozdabianie jajek.
Wielki Piątek to czas czuwania. Rozpalano przy cerkwi ogniska, przy których chłopcy trzymali stałą wartę aż do niedzieli.
W Wielką Sobotę wieczorem, lub niedzielę rano przynoszono do święcenia kosze z jadłem. W koszu znajdowały się wędliny, chleb, jajka, sól, chrzan.
Najważniejsze miejsce zajmowała tzw. paska, czyli pszeniczny bochen w kształcie koła, przynoszony przez mężczyzn, który po poświęceniu nabierał oczywiście właściwości magicznych, leczniczych i ochronnych. Po poświęceniu pokarmów, należało spieszyć się do domu, bo kto pierwszy do niego dotrze, ten pierwszy skończy żniwa. Kto chciał mieć szczęście przy zbieraniu grzybów, ten do kosza wielkanocnego, w drodze do domu powinien zbierać wszelkie trzaski, patyczki. Paski obnoszono dookoła domu, a potem przechowywano do Zielonych Świąt, czyli tzw. Rusala i wówczas częstowano się nimi, po to by ,,w przyszłym roku nie zabrakło chleba.
Ikona zstąpienia Chrystusa do otchłani (Anastasis)
Nieodzownym elementem są oczywiście jajka.
Barwne pisanki wykonywane przez Łemków tzw. malowanky wykonywane były techniką batikową. Do ich wykonania potrzebny jest gorący wosk, którym ozdabia się jajka, rysując kreseczki - łezki, kropeczki itd. Potem, kiedy zafarbowano jajka z pomocą barwników naturalnych np. łupiny cebuli, można było zetrzeć warstwę wosku, wcześniej przytrzymując jajeczko nad płomieniem świeczki.
Przykładowe kolory, jakie możemy uzyskać dzięki barwnikom naturalnym:
- zieleń - uzyskiwano dzięki wywarowi z pokrzywy, barwinka, oraz przede wszystkim z młodego żyta ozimego
- żółć - różne jej odcienie można uzyskać dzięki łupinom cebuli
- czerwień - daje wywar z mieszanki cebuli i kory dębowej, krokusa, a także wywar z suszonych owoców czarnego bzu, czy jagód. Tu również można użyć łupin cebuli, lecz nie otrzymamy koloru krwistoczerwonego, a bardziej mahoniowy
- fiolet - uzyskać można dzięki wywarowi z ciemnej malwy.
Wprawione Łemkinie potrafią robić przecudne, wielobarwne pisanki, a jest to bardzo trudna sztuka, polegająca na kilkukrotnym malowaniu, farbowaniu na kolejne kolory. Jest to bardzo żmudna praca.
W moim rodzinnym domu przyrządem do pisania była szpilka wbita w patyczek. Fajnie sprawdzały się młode pędy bzu dzikiego, albo tego rosnącego w ogródku, ponieważ w środku wypełnione są białym, gąbczastym rdzeniem, w który bardzo łatwo wbić szpilkę :)
Wodę, w której ugotowano jajka, nie można było tak po prostu wylać. Obmywano nią krowie wymiona, żeby czarownica nie mogła odebrać im mleka. W niektórych wsiach dziewczęta myły w niej nogi.
Procesja wielkanocna w Kotani
źródło: lemko.org
Po niedzielnym nabożeństwie młodzież oddawała się zabawom, śpiewom, bo przecież Wielkanoc to czas radości.
A skoro już o tym mowa, to szczególnie wesoło rozpoczynał się Poniedziałek Wielkanocny, kiedy to po nocnych dowcipach, często dość szalonych, gospodarze po całej wsi szukali pochowanych sprzętów rolniczych. Zdarzało się znaleźć je na dachu czyjejś chyży. Zamalowywano wszystkie okna, po to by gospodarze nie wiedzieli, czy to noc, czy dzień.
Ten zwyczaj też zachował się na terenie np. powiatu gorlickiego. Niestety nie zawsze żarty są trafione, nieraz kończą się wizytą policji. Tradycję można i należy kultywować, ale tutaj trzeba zachować umiar, przyzwoitość, żeby psoty nie przerodziły się w zwyczajne akty wandalizmu.
Oczywiście ten dzień to także oblewanie się wodą. Każda panna musiała być oblana sowicie wodą, łatwiejsze i równie często stosowane było wrzucanie kobiet bezpośrednio do stawu, lub rzeki.
Drugiego dnia świąt Łemkowie odwiedzają groby swoich bliskich.
A wszystkim naszym czytelnikom...
Na zdjęciu drzwi do chaty ze Smolnika (MBL Sanok).
Kasia
Źródła:
Jan Madzik ,,Zwyczaje doroczne Łemków" w ,,Nad rzeką Ropą - Zarys kultury ludowej powiatu gorlickiego", Kraków 1965 r.
http://www.beskid-niski.pl/
http://lemko.org/
Czytam z przyjemnością - zwyczaje podobne do naszych, świętokrzyskich, ale są i odmienne.
OdpowiedzUsuńPodziwiam osoby, które potrafią tak pięknie ozdabiać pisanki - ja ledwo w łupinach cebuli ugotuję i już "pisanka". Talent trzeba mieć.
A Wam, Kasiu i Kamilu, życzę radosnych i pięknych Świąt.
Witam i pozdrawiam serdecznie ☺Ja obchodzę Święta Łemkowskie i święcenie Paschy mam w niedzielę rano o 5:00 pod koniec nabożeństwa. Życzę wszystkim smacznej Paschy i Zdrowych, Spokojnych Świąt "Chrystos Woskres"☺☺☺
OdpowiedzUsuńChrystos Woskres!
UsuńWo Istinu Woskries!
UsuńZwyczaje palemek/krzyży wbijanych w zagony w Niedzilę Palmową sięga aż po wysokość Tuchowa, mam udokumentowane z Buchcic i Łowczowa.
OdpowiedzUsuń"Palenie Judasza" czyli resztek wyschniętych badyli na polach też sięga daleko poza Łemkowynę.
Despetnicy istotnie potrafią narozrabiać, ale to właśnie kwestia kultury i inteligencji by było wesoło ale bez stat i obrazy.
Dyngus to też zabawa... znwm takie co same się wodą oblewały bo im wstyd było że nie miały wzięcia u chłopców.
Serdeczności Wielkanocne i mnóstwo Bożego Błogosławieństwa.
Ja za to dziś czytałam, że w Wielki Piątek łemkowskie kobiety biegły nago dookoła stajni i skrobały progi stajni sąsiadów, w których stały dojne krowy. Następnie ucinały im kawałek ogona, podpalały go, a dymem okadzały własne stajnie i krowy. Choć ciężko mi sobie to wyobrazić...
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
ciekawe te tradycje, troche inne niz u nas ;)
OdpowiedzUsuńWszak co kraj, to obyczaj ;)
Usuń"12 razy czytał ewangelię" To się musiał chłop naczytać :) Czy wy się zastanawiacie co piszecie?
OdpowiedzUsuńCo prawda jestem z pogorzanskiej części Powiatu Gorlickiego, ale u nas tradycje są podobne.
OdpowiedzUsuńWracając ze święcenia należało obejść ze święconym całe gospodarstwo, co miało chronić domostwo od złego.
Poświęcona sól jest używana do odczyniania uroków i ochrony przed złem.
W nocy z niedzieli na poniedziałek owszem okna byly wymalowane,ale wszystko zalezalo od tego jak kto komu życzył. W domach gdzie byly dziewczyny wypadalo aby okna były pomalowane, a przed poludniem trzeba je było wymyć. Na szczęście kiedyś kolce róż uratował y nas przed myciem drobnych szybek w oknach ganku, chłopaki dość boleśnie to przeżyli ;) Jeśli ktos z kimś miał na pienku, bywało, że okna miał malowane farba olejna, a nawet gorzej... smołą. Ze zlosliwych żartów trafiło się i w opowiesciach wlewanie gnojowki na klepisko sieni, co było nie do posprzatania. W poniedziałkowy poranek w drodze do kościoła zawsze była parada nocnych psot. A to jakieś sprzęty na drzewie, a to wychodek na drodze...
Baaardzo fajnie napisane :) polecam materiał o wigilii :) https://cyfrowa.tvp.pl/video/folklor-zwyczaje-i-sztuka-ludowa,pascha-chrysta-lemkowska-wielkanoc,58343706
OdpowiedzUsuń