Świątkowa Mała - bo tam chcemy Was dziś zabrać, zwana także Świątkówką jest jedną z najstarszych w okolicy wiosek. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z 1510 roku.
Wieś należała wówczas do Stadnickich. Należała do parafii w Grabiu. Ksiądz Sarna podaje, że już wówczas istniała we wsi cerkiew.
Dzieje tej wioski są powiązane z sąsiednimi wsiami.
W 1891 roku Świątkowa Mała liczyła 247 mieszkańców grekokatolików i 4 Żydów.
W lipcu 1927 roku cała wioska przeszła na prawosławie. Nie było prawosławnej świątyni, chodzono więc do Świątkowej Wielkiej (cerkiew prawosławna znajdowała się u wylotu drogi do Wołowca).
Tutejsi mieszkańcy już przed I wojną znajdowali się pod wpływem politycznej agitacji moskalofilskiej. Nie bez znaczenia pozostał tu zapewne fakt iż w nieodległym Grabiu działał Maksym Sandowycz.
W 1936 roku żyło tutaj już 270 prawosławnych i tylko 11 grekokatolików. Przed II wojną w wiosce funkcjonował tartak, było dwóch kowali (Łemko i Cygan) oraz jeden szewc i dwóch krawców. Nie było sklepu działał tylko mały kiosk.
W 1945 roku zostało 7 rodzin, pozostałe 250 osób wyjechało do ZSRR. Znajdujące się w wiosce rodziny wysiedlono na ziemie zachodnie. Później przybywali osadnicy z okolic Nowego Targu, a od 1956 roku powracali Łemkowie. Od lat 50-tych mieszka w Świątkowej rodzina Cyganów z Rozstajnego. Cygan Michał prowadził do niedawna kuźnię.
Przy wąskiej asfaltowej dróżce znajduje się obecnie część domów, oraz cerkiew pw. św. Michała Archanioła wzniesiona w 1762 roku.
Niegdyś to tu była większość zabudowań dawnej wsi. Przy obecnych domostwach odnajdziemy więc kilka cokołów starych krzyży.
Nas jednak zainteresowało ciekawe zdobienie przy wjedzie na jedną z posesji :)
W drodze do świątyni do naszych nosów dociera zapach wędzonego sera, który można tutaj kupić.
Mijamy też budynek dawnej szkoły podstawowej, który od lat 70-tych znajdował się w rękach prywatnych i służył prawdopodobnie jako dom mieszkalny.
Jest to bardzo typowy budynek, wiele szkół miało podobny wygląd. Niestety większość z nich nie przetrwała do dziś.
Po jakiś 500 metrach od głównej drogi jesteśmy przy cerkwi.
Jest to, dzięki renowacji piękna świątynia orientowana, typu zachodniołemkowskiego. Zapewne nawę i babiniec dobudowano do kaplicy z XVII wieku i tak powstała w 1762 roku ta cerkiew. Kilkakrotnie ją remontowano. Ostatni raz w 2010 roku, kiedy to wymieniono szalunek, a dachy otrzymały pokrycie gontowe, pokolorowano również zwieńczenia.
Cerkiew po 1947 roku długo nie była użytkowana. Stąd przybyli tu osadnicy zastali świątynię niemal pustą. Ikony w ikonostasie, oraz te na ścianach pochodzą z różnych okolicznych wiosek. Na przykład na jednej ze ścian znajdziemy fragmenty ikonostasu z Rostajnego. Barokowy ikonostas cerkwi w Świątkowej nie jest kompletny, brakuje w nim rzędu prazdników, gdyż zostały skradzione w latach 70...
Prawdopodobnie na przełomie XIX i XX wieku świątynię tą przebudowano, teraz wydaje się trochę nieforemna... Jednak jeśli chcecie zobaczyć ją w pełnej krasie musicie iść na górkę, na której znajduje się cmentarz.
Z tego miejsca prezentuje się dużo lepiej, przede wszystkim dlatego, że nie widać dużej odległości pomiędzy nawą i baniami wieży.
Cerkiew w Świątkowej Małej jest obecnie filią parafii rzymskokatolickiej w Desznicy.
Sam cmentarz jest bardzo ciekawy...
Wieś należała wówczas do Stadnickich. Należała do parafii w Grabiu. Ksiądz Sarna podaje, że już wówczas istniała we wsi cerkiew.
Dzieje tej wioski są powiązane z sąsiednimi wsiami.
W 1891 roku Świątkowa Mała liczyła 247 mieszkańców grekokatolików i 4 Żydów.
W lipcu 1927 roku cała wioska przeszła na prawosławie. Nie było prawosławnej świątyni, chodzono więc do Świątkowej Wielkiej (cerkiew prawosławna znajdowała się u wylotu drogi do Wołowca).
Tutejsi mieszkańcy już przed I wojną znajdowali się pod wpływem politycznej agitacji moskalofilskiej. Nie bez znaczenia pozostał tu zapewne fakt iż w nieodległym Grabiu działał Maksym Sandowycz.
W 1936 roku żyło tutaj już 270 prawosławnych i tylko 11 grekokatolików. Przed II wojną w wiosce funkcjonował tartak, było dwóch kowali (Łemko i Cygan) oraz jeden szewc i dwóch krawców. Nie było sklepu działał tylko mały kiosk.
W 1945 roku zostało 7 rodzin, pozostałe 250 osób wyjechało do ZSRR. Znajdujące się w wiosce rodziny wysiedlono na ziemie zachodnie. Później przybywali osadnicy z okolic Nowego Targu, a od 1956 roku powracali Łemkowie. Od lat 50-tych mieszka w Świątkowej rodzina Cyganów z Rozstajnego. Cygan Michał prowadził do niedawna kuźnię.
Przy wąskiej asfaltowej dróżce znajduje się obecnie część domów, oraz cerkiew pw. św. Michała Archanioła wzniesiona w 1762 roku.
Niegdyś to tu była większość zabudowań dawnej wsi. Przy obecnych domostwach odnajdziemy więc kilka cokołów starych krzyży.
Nas jednak zainteresowało ciekawe zdobienie przy wjedzie na jedną z posesji :)
W drodze do świątyni do naszych nosów dociera zapach wędzonego sera, który można tutaj kupić.
Mijamy też budynek dawnej szkoły podstawowej, który od lat 70-tych znajdował się w rękach prywatnych i służył prawdopodobnie jako dom mieszkalny.
Jest to bardzo typowy budynek, wiele szkół miało podobny wygląd. Niestety większość z nich nie przetrwała do dziś.
Po jakiś 500 metrach od głównej drogi jesteśmy przy cerkwi.
Jest to, dzięki renowacji piękna świątynia orientowana, typu zachodniołemkowskiego. Zapewne nawę i babiniec dobudowano do kaplicy z XVII wieku i tak powstała w 1762 roku ta cerkiew. Kilkakrotnie ją remontowano. Ostatni raz w 2010 roku, kiedy to wymieniono szalunek, a dachy otrzymały pokrycie gontowe, pokolorowano również zwieńczenia.
Cerkiew po 1947 roku długo nie była użytkowana. Stąd przybyli tu osadnicy zastali świątynię niemal pustą. Ikony w ikonostasie, oraz te na ścianach pochodzą z różnych okolicznych wiosek. Na przykład na jednej ze ścian znajdziemy fragmenty ikonostasu z Rostajnego. Barokowy ikonostas cerkwi w Świątkowej nie jest kompletny, brakuje w nim rzędu prazdników, gdyż zostały skradzione w latach 70...
Prawdopodobnie na przełomie XIX i XX wieku świątynię tą przebudowano, teraz wydaje się trochę nieforemna... Jednak jeśli chcecie zobaczyć ją w pełnej krasie musicie iść na górkę, na której znajduje się cmentarz.
Z tego miejsca prezentuje się dużo lepiej, przede wszystkim dlatego, że nie widać dużej odległości pomiędzy nawą i baniami wieży.
Cerkiew w Świątkowej Małej jest obecnie filią parafii rzymskokatolickiej w Desznicy.
Sam cmentarz jest bardzo ciekawy...
Jesienna szata i blask popołudniowego słońca bez wątpienia oddają niezwykły urok tego miejsca...
Na kamiennych krzyżach znajdziemy kilka płaskorzeźb...
Cmentarz dzięki remontowi wykonanemu w 2019 roku przez Stowarzyszenie Magurycz zyskał nowy blask. Zobaczcie sami:
Pomiędzy cerkwią a cmentarzem stoi kapliczka ufundowana przez mieszkańców Świątkowej Małej na pamiątkę remontu cerkwi i 500. rocznicy lokowania wsi.
Postawiona więc w 2010 roku.
Moim zdaniem jest w dobrym stylu i pasuje do tego miejsca :)
My wędrujemy dalej w stronę Kotani, ponieważ tam mamy samochód :)
Zatrzymujemy się na przystanku, żeby odpocząć. Wybudowali go z rozmachem bo jest na prawdę bardzo przestronny, jak na tak małą wioskę. Załączamy rozkład jazdy, jeśli ktoś by potrzebował ;) Nawet udaje nam się spotkać autobus, ale oczywiście nie wsiadamy :)
Niedaleko od przystanku znajduje się duża murowana kapliczka z XIX wieku.
Drzwi są co prawda zamknięte, ale dzięki lampie błyskowej udaje nam się uchwycić wnętrze.
Jakość zdjęcia może nie powala, bo szybka była od wewnątrz cała w pajęczynach.
Kapliczka znajduje się wyraźnie poniżej drogi.
Dalej krajobraz jest typowo wiejski. Różnorodność hodowanego tu bydła bardzo podoba się Milence :)
No i oczywiście krowy...
Ten sam krzyż po remoncie w 2019 roku
Z krzyży przydrożnych zapewne dzięki wielkiemu udziałowi bydła niewiele zostało...
Na koniec jeszcze kilka jesiennych zdjęć, niestety teraz na drzewach nie ma już prawie liści, ale w Świątkowej byliśmy w połowie października. Pogoda na prawdę nam sprzyjała, biorąc pod uwagę fakt, że prawie cały miesiąc był deszczowy.
Obecnie przez Świątkową Małą biegnie droga wojewódzka numer 992 prowadząca do przejścia granicznego na Przełęczy Beskid. Watro wybrać się w te strony, przede wszystkim dla przepięknych cerkwi, ale również dlatego, że panuje tutaj fajny klimat. Niby droga wojewódzka, niby niedaleko do granicy, ale ruch praktycznie zerowy, cicho i spokojnie. Podobnie jak w na przykład w Koniecznej, do której jest stąd całkiem niedaleko, bo około 40 kilometrów, ale przez Słowację :)
Miejsce to daje wiele możliwości wycieczek zarówno samochodowych, rowerowych, czy pieszych.
Kasia.
Źródła:
Jan Pawluś: ,,Krempna i okolice", Stowarzyszenie Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego, Jasło 1997.
Coś się tu jednak ostało. Nie wszystkie wsie opuszczone. I dobrze.
OdpowiedzUsuńAle pozostaje jedna niewyjaśniona kwestia. Czy kupiliście ten wędzony ser? Jeśli tak, to smaczny chociaż był?
Oczywiście że nie wszystkie wsie są opuszczone, teraz mieszkaja w nich Polacy, czasem razem z Łemkami... Sera nie kupilismy bo dopiero był w trakcie produkcji, ale mamy namiar na fajny, owczy ser :)
UsuńŚwietna wyprawa:-) Super wpis! Sami chętnie odwiedzimy tą wieś:-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy serdecznie , o każdej porze roku:) Teraz, na przełomie jesieni i zimy jest tutaj u Nas całkiem pusto. To fajny czas, gdyby tylko dni nie były takie krótkie :)
UsuńByłem, nawet nocowaliśmy w namiotach a właściciel sklepu specjalnie dla nas pracował do późna, bo strasznie nam się piwa chciało ;)
OdpowiedzUsuńCo do Moskalofilstwa, to nie tak, że wschodu przychodziły idee panslawinistyczne, czyli połączenia wszystkich ludów słowiańskich pod jednym berłem i faktycznie spotkały się one z pewnym odzewem pośród Łemków. Polacy chcieli własnego państwa i zawsze czuli się związani z cywilizacją łacińską, więc propozycje oparte o tradycje bizantyjskie były nam cokolwiek nemile widziane, Ukraińcy zaś marzyli o własnym państwie więc też panslawizm nie był dla nich atrakcyjny. Co innego Łemkowie, zbyt słabi na własne państwo, tradycyjnie i religijne nawiązujący do tradycji bizantyjskiej, wyczuli w tych ideach sanse dla siebie. To zresztą ściągnęło na nich gniew Austro-Węgier dla których byli de facto zdrajcami (nikt w czse wojny nie zadaje sobie trudu analizy społeczno-historyczno-religijnej, podróż i szubienica są szybsze).
Zatem nie moskalofilstwo ale panslawizm.
Dobrze że jeszcze do Grabiu coś dojeżdża. Wprawdzie ostatni raz dwa lata temu jechałem autobusem relacji Jasło - Grab - wysadził mnie na Przełęczy Hałbowskiej, ale znając życie kurs może przepaść nagle. Piękne tam cerkwie się ostały: Kotań Świątkowe obydwie i w Krempnej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie
Witam serdecznie. Urodziłem się na posesji wspomniałej przydrożnej kaplicy w 1950r. Rodzice przyjechali z Podchala. Posiadamy obszerną wieychdzę z czasów przed i powojennych
OdpowiedzUsuń